Nowości



Polsce może zabraknąć 700 tys. ton LPG. Branża alarmuje i pisze do rządu


Wysokie ceny gazu ziemnego i innych surowców sprawiają, że rośnie popyt na LPG. I to zarówno w przemyśle, jak i wśród gospodarstw domowych. Skutki mogą być opłakane.

"Polsce może zabraknąć 500-700 tys. ton gazu" — alarmuje w piśmie do resortu klimatu Polska Izba Gazu Płynnego. Business Insider Polska poznał treść dokumentu.

Kwestia gazu LPG z Rosji była dyskutowana jeszcze wiosną, czyli niedługo po rozpoczęciu zbrojnej agresji Putina na Ukrainę.

Wówczas rząd chciał przegłosować embargo na rosyjski węgiel i koks. W Senacie jednak opozycja do listy surowców objętych zakazem chciała dodać gaz płynny. Sejm głosami PiS odrzucił jednak senacką poprawkę.

– Rezygnujemy do końca roku z gazu płynnego LPG, przygotowujemy infrastrukturę, kierunki importu po to, aby nie było importu z Rosji – mówił w kwietniu premier Mateusz Morawiecki.

Równocześnie szef rządu przekonywał, że "Polska przedstawiła najbardziej radykalny plan odejścia od rosyjskich węglowodorów: ropy, gazu i węgla". – LPG, czyli gaz używany przez ponad 3 mln użytkowników samochodów, a także do ogrzewania domów, będzie podlegał również tym samym ograniczeniom i restrykcjom, które zaproponowaliśmy wraz z radykalnym odejściem od węglowodorów – dodał.

Co z tym LPG?

Teraz obietnicy wypadałoby dotrzymać. Dlatego rząd pracuje nad przepisami, które pozwoliłyby przygotować Polskę na gwałtowne odcięcie surowca z Rosji.

W toku konsultacji o zdanie zapytana została Polska Izba Gazu Płynnego. To organizacja zrzeszająca przedstawicieli branży. Business Insider Polska poznał odpowiedź, którą Izba przesłała do resortu klimatu.

Czytamy w niej, że embargo to będzie spore tąpnięcie dla rynku. Głównie ze względów logistycznych.

"Na globalnym rynku LPG występuje nadprodukcja LPG. Jednak kraje, które dysponują nadwyżką produkcji nad lokalnym popytem (poza Rosją), znajdują się w znacznej odległości od Polski (USA, kraje Afryki czy Bliskiego Wschodu — red.). Aby zapewnić efektywny ekonomicznie transport, należy korzystać z logistyki morskiej. Dalekosiężna logistyka morska opłaca się jednak tylko wówczas, jeśli wysyłki są realizowane dużymi gazowcami" — czytamy w piśmie podpisanym przez prezesa PIGP Pawła Bielskiego.

Trudności logistyczne

Problem polega jednak na tym, że w Polsce nie ma wystarczającej infrastruktury, by przyjąć tego typu gazowce, a następnie zmagazynować surowiec w odpowiednich warunkach.

Efekt? Gazowce musiałyby zawijać do portu w Antwerpii, Rotterdamie lub Amsterdamie (ARA) i stamtąd — po przeładunku — płynąć do Polski mniejszymi jednostkami. Alternatywą jest transport kolejowy.

Branża jednak zwraca uwagę, że terminale przeładunkowe ARA są już zakontraktowane do końca roku, a ponadto brakuje też cystern kolejowych, które mogłyby przewieźć gaz do Polski. Problemy pojawiają się też w kontekście przepustowości kolei holenderskich, belgijskich czy wreszcie niemieckich.

W Polsce sytuacja jest niewiele lepsza. Brakuje mniejszych jednostek pływających, a przepustowość polskich terminali przeładunkowych też nie jest wystarczająca.

Rozwiązaniem mógłby być transport kołowy, ale i tutaj PIGP wskazuje na spore utrudnienia. "Cysterna drogowa transportuje tylko około 20 ton LPG, a trasę Polska-ARA-Polska będzie pokonywać w dwuosobowej obsadzie kierowców przez ok. 7 dni. Polski rynek nie dysponuje taką ilością cystern, a wysłanie wszystkiego do ARA spowoduje braki w dystrybucji krajowej" — czytamy w piśmie.

Polacy rzucili się po butle z gazem

Na tym jednak nie koniec problemu. Z jednej strony mamy bowiem problemy z podażą LPG, a z drugiej — skokowo rosnący popyt.

PIGP zwraca uwagę, że w obliczu rosnących cen gazu ziemnego, prądu czy węgla, wielu Polaków zwróciło się w kierunku gazu płynnego, czyli np. butli.

"Już obecnie widoczny jest trend zakupu dodatkowych butli »na zapas« przez gospodarstwa domowe. Ma to na celu uniknięcie problemów w wypadku braku energii lub wynika z przeliczenia, że gotowanie na kuchni gazowej jest tańsze niż na kuchni indukcyjnej. Poza tym, w wypadku przerw w dostawach innych mediów, w wielu polskich domach butla z gazem jest jedynym źródłem energii pozwalającym ugotować ciepły posiłek. W związku z problemami w zakupie opału wielu użytkowników wraca do piecyków zasilanych gazem z butli jako rezerwowego źródła ogrzewania" — czytamy w piśmie skierowanym do resortu klimatu.

Jednak nie tylko gospodarstwa domowe odpowiadają za wzrost popytu. Swoje dorzuci również rolnictwo czy przemysł.

"Obecnie wiele zakładów przemysłowych, w celu uniknięcia wzrostu cen gazu ziemnego i potencjalnych ograniczeń w dostawach zimą, dostosowuje swoje technologie do spalania LPG jako zamiennika metanu. Tendencja ta może spowodować wzrost popytu na LPG na poziomie ok. 200 tys. ton rocznie. W 2021 r. przemysł skonsumował łącznie ok. 200 tys. ton LPG, więc w tym sektorze oznaczać to będzie wzrost popytu o ok. 100 proc." — alarmuje Izba.

W efekcie Polska staje w obliczu braku LPG, co odczują nie tylko osoby wykorzystujące gaz do ogrzewania domów czy gotowania, ale również kierowcy, którzy w swoich samochodach mają instalację LPG.

Braki mogą być potężne. "Analizy Polskiej Izby Gazu Płynnego wskazują, że wszystkie czynniki mogą spowodować deficyt podaży w wolumenie 500-700 tys. ton gazu rocznie. (...) Jeśli utrzyma się trend przełączania na LPG przemysłu, wcześniej zasilanego gazem ziemnym, a klienci indywidualni będą traktować gaz w butli jako substytut węgla, to brak ten może wzrosnąć do 700-900 tys. ton rocznie" — czytamy w piśmie do resortu klimatu.

Braki będą miały opłakane skutki również na innych polach polskiej gospodarki. Dotkną bowiem nie tylko konsumentów gazu, ale również przedsiębiorców zajmujących się dystrybucją LPG i obsługą techniczną rynku. "Spowoduje to liczne redukcje etatów, a wypadku mniejszych firm, niedysponujących dostępem do rynków międzynarodowych, nawet bankructwa" — alarmuje PIGP.

Będzie jak z węglem? Rząd czeka z rozwiązaniem problemu

Branża wskazuje, że embargo może spowodować problemy podobne jak w przypadku węgla. Przypomnijmy, że obecnie w Polsce są olbrzymie problemy z dostępnością tego surowca. Embargo zostało wprowadzone już prawie pół roku temu.

— Istnieje ryzyko, że sytuacja z LPG będzie podobna do sytuacji, jaka powstała po nałożeniu sankcji na rosyjski węgiel. Branża potrzebuje jak najszybszej decyzji, która pozwoli nam odpowiednio przygotować się do sezonu zimowego – mówi Business Insiderowi Paweł Bielski, prezes Polskiej Izby Gazu Płynnego. Jak dodaje, stanowisko rządu w tej sprawie będzie prawdopodobnie znane do końca września.

O komentarz do pisma poprosiliśmy w resorcie klimatu. Chcieliśmy wiedzieć, czy rząd ma już przygotowane rozwiązania, które pozwolą uniknąć niedoborów LPG w Polsce. Odpowiedzi jednak od czwartku nie otrzymaliśmy.

Przedstawiciel branży zwraca przy tym uwagę, że w przypadku LPG problem jest znacznie poważniejszy niż choćby w przypadku węgla, szczególnie jeśli chodzi o kwestie logistyczne.

– Z całym szacunkiem dla branży, to jednak rozładunku węgla można dokonać na niewyspecjalizowanych placach. A i tak mamy problemy z jego dostępnością. Gaz LPG może być rozładowany tylko w specjalistycznych terminalach, których w Polsce przecież mamy niewiele. To, co dopiero będzie w naszym przypadku? – zastanawia się Bielski.

 

Źródło: Businessinsider.com.pl 


Aby pierwszym poznać wiadomości z Zachodniej Ukrainy, Polski i z całego świata, dołącz do kanału ZUNR w Telegram.


Udostępnić:

Sondaż

Wojsko Polskie zwyciężyło w Bitwie Warszawskiej dzięki...