Nowości



Jodek potasu może być dystrybuowany w szkołach


Dyrektorzy szkół dowiedzieli się, że mogą uczestniczyć w rozdawaniu środka chroniącego przed efektami promieniowania. To skutek eskalacji wojny na Ukrainie.

Jodek potasu to substancja blokująca wchłanianie radioaktywnego jodu-131. Podaje się ją w przypadku zagrożenia radiologicznego, a zaangażowani mogą być w to dyrektorzy szkół. Tak wynika z informacji, które napływają od dyrektorów do Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

– Informują nas o spotkaniach, podczas których są zobowiązywani przez gminy do dystrybucji tabletek w przypadku ewentualnego zagrożenia. Niektórzy słyszą, że na taką dystrybucję będą mieli sześć godzin od ogłoszenia alarmu, choć nie ma pewności, czy procedura wszędzie będzie taka sama – mówi „Rzeczpospolitej” dyrektor biura OSKKO Marek Pleśniar.

Ryzyko wystąpienia zdarzenia radiacyjnego jest minimalne

Dodaje, że takie sygnały płyną m.in. z Warszawy. I rzeczywiście, stołeczny magistrat potwierdza prowadzenie „przygotowań do dystrybucji tabletek, zawierających jodek potasu, na wypadek wystąpienia zagrożenia radiacyjnego”. – Powyższe jest realizowane przez ratusz w ścisłej koordynacji z urzędami dzielnicowymi m.in. poprzez przygotowanie dzielnicowych punktów dystrybucji (wskazanych przez burmistrzów) oraz wskazanie koordynatorów, odpowiedzialnych za przeprowadzenie akcji na terenie dzielnicy, jeżeli zajdzie taka potrzeba – informuje Jakub Leduchowski, rzecznik Urzędu m.st. Warszawy.

Dodaje, że „akcja dystrybucji tabletek zostanie rozpoczęta po wydaniu rozporządzenia wojewody mazowieckiego w tym zakresie”, choć zastrzega, że „zgodnie z informacjami z administracji rządowej ryzyko wystąpienia zdarzenia radiacyjnego jest minimalne”.

O jakim zagrożeniu mowa? Dystrybucja jodku potasu związana jest z walkami w okolicach Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, ostrzeliwanej przez Rosjan. W poniedziałek MSWiA informowało o przekazaniu tabletek z jodkiem potasu do komend powiatowych Państwowej Straży Pożarnej, podkreślając, że jest to „standardowa procedura”. MSWiA nie odpowiedziało na nasze pytania, czy to ono odpowiada za zaangażowanie w akcję dyrektorów szkół, choć jest to prawdopodobne, skoro pracują nad nią też wojewodowie. Zaś rzecznik komendanta głównego PSP bryg. Karol Kierzkowski przekonuje nas, że strażacy są gotowi na pomoc w dystrybucji.

Jednak na tym przygotowania do eskalacji konfliktu na Ukrainie się kończą. Jak pisaliśmy w środowej „Rzeczpospolitej”, resort spraw wewnętrznych nie wie, jaka jest dokładna lokalizacja oraz stan technicznych 62 tys. schronów i ukryć dla ludności cywilnej. Funkcję ukryć mogą np. pełnić stacje warszawskiego metra, jednak ewidencji wszystkich takich miejsc nie ma ratusz.

Gdy Władimir Putin grozi atakiem jądrowym, MSWiA zajmuje się dystrybucją tabletek jodku potasu, ale nie informuje gdzie ludzie mogą się schronić w przypadku ataku. Jednocześnie ochrona ludności jest w rozsypce.

Sprawę schronów i ukryć ma uporządkować ustawa o ochronie ludności, której projekt niedawno opublikowało MSWiA. Nowe przepisy mają też przywrócić obronę cywilną, którą usunięto z porządku prawnego tuż po wybuchu wojny w Ukrainie. Ustawa o ochronie ludności ma jednak wejść w życie dopiero 1 stycznia 2023 roku, a póki co projekt jest ostro krytykowany przez opozycję, zwłaszcza Konfederację.

 

Źródło: Еdukacja.rp.pl


Aby pierwszym poznać wiadomości z Zachodniej Ukrainy, Polski i z całego świata, dołącz do kanału ZUNR w Telegram.


Udostępnić:

Sondaż

Wojsko Polskie zwyciężyło w Bitwie Warszawskiej dzięki...