Nowości



Czynsze w spółdzielniach ostro w górę


Coraz więcej Polaków odbiera pisma ze spółdzielni z podwyżkami czynszów. "Boję się otwierać skrzynkę" - przyznają niektórzy.

"Wyjęłam ze skrzynki list z kolejną podwyżką czynszu. Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać..." — napisała mieszkanka jednej z warszawskich dzielnic na osiedlowej grupie w mediach społecznościowych.

To wystarczyło, by w komentarzach posypały się historie dziesiątek mieszkańców spółdzielni mieszkaniowych. Problem nie dotyczy tylko w Warszawy, bo widać go również w innych miastach.

Według ostrożnych szacunków w spółdzielniach może mieszkać nawet 10 mln Polaków. Spora część z nich właśnie mierzy się z podwyżkami, a na tym — biorąc pod uwagę ceny surowców i rosnącą inflację — wciąż nie koniec.

Wróćmy jednak do wspomnianego warszawskiego osiedla. "Mam czynsz wysoki od zawsze. Teraz to 478 zł za 25 m kw. Zastanawiam się, o ile mi jeszcze podwyższą za tę klitkę" — czytamy.

Dalej na grupie dyskusyjnej trwa licytacja. "Ja mam już 960 zł za 58 m kw. Boję się skrzynkę otworzyć" — pisze kolejna z mieszkanek Warszawy. Nietrudno znaleźć takich, którzy już dziś płacą co miesiąc do spółdzielni ponad 1 tys. zł. I to wcale nie za jakieś gigantyczne mieszkanie, bo 64-metrowe M3.

Podwyżki to efekt tego, że zazwyczaj w czynszu ujęte jest zużycie poszczególnych mediów. Najwięcej zazwyczaj "waży" ogrzewanie — to w kaloryferach oraz ciepła woda. Spółdzielnie korzystają z ciepła systemowego, które w ostatnich miesiącach mocno drożeje. A co gorsza tempo podwyżek wcale nie spada.

Wiadomo, że od kilku tygodni ciepłownie też mają problem z zakupem węgla. Nawet jeśli surowiec uda się dostać, to jest on nawet 5-krotnie droższy niż jeszcze na początku roku.

– Ceny ciepła systemowego muszą wzrosnąć, skoro tak istotnie wzrosły koszty zakupu węgla – tłumaczył niedawno w rozmowie z Barbarą Oksińską Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.

To właśnie widać w nowych rachunkach czynszów, które dziś lokatorzy znajdują w swoich skrzynkach pocztowych.

Sytuacji nie poprawia również fakt, że rząd w swoim dodatku węglowym skupił się przede wszystkim na odbiorcach indywidualnych. I to tych, którzy opalają swoje domy węglem.

Szymczak podkreślał, że rząd pomaga Polakom walczyć z drożyzną, ale nie przewidział wsparcia dla tych osób, które dostają coraz wyższe rachunki za ciepło, dostarczane z sieci ciepłowniczych. — Rząd wprowadził szereg mechanizmów chroniących część obywateli przed drastycznym wzrostem cen ogrzewania, pomijając przy tym całkowicie użytkowników ciepła systemowego — alarmował w ubiegłym tygodniu prezes IGCP.

Izba szacuje, że z ciepła systemowego korzysta blisko 15 mln Polaków, w tym również mieszkańcy spółdzielni mieszkaniowych. — W zakresie tego samego produktu, jakim jest ciepło, społeczeństwo zostało podzielone na dwie grupy różniące się od siebie podejściem państwa do wspierania tego samego problemu. Grupa nieobjęta pomocą jest bardzo liczna, bo rynek ciepłowniczy w Polsce należy do największych w Unii Europejskiej — wyjaśniał Szymczak.

 

Źródło:  Businessinsider.com.pl


Aby pierwszym poznać wiadomości z Zachodniej Ukrainy, Polski i z całego świata, dołącz do kanału ZUNR w Telegram.


Udostępnić:

Sondaż

Wojsko Polskie zwyciężyło w Bitwie Warszawskiej dzięki...