Nowości
-
20 Lipiec
-
12:00
-
9 Czerwiec
-
18:00
-
27 Grudzień
-
18:00
-
24 Grudzień
-
12:07
-
23 Grudzień
-
20:00
-
18:08
-
15:03
-
12:05
-
22 Grudzień
-
18:02
-
15:04
-
12:04
-
21 Grudzień
-
18:00
-
15:03
-
12:06
-
20 Grudzień
-
18:05
-
15:02
-
12:10
-
19 Grudzień
-
18:07
-
15:01
-
12:02
-
18 Grudzień
-
18:03
-
15:07
-
17 Grudzień
-
18:04
-
15:09
-
16 Grudzień
-
18:00
-
15:07
-
12:09
-
15 Grudzień
-
18:03
-
15:05
-
12:04
Tak wygląda sprzedaż węgla przez gminy. "Niektórzy odejdą z kwitkiem"
— Rządowy program sprzedaży taniego węgla poprzez gminy to cyrk — przyznają samorządowcy, z którymi rozmawiał Onet. Choć politycy PiS przedstawiają go w mediach jako wielki sukces, który "uratuje Polaków przed zamarznięciem zimą", to w całym przedsięwzięciu jest masa błędów, niejasności i wykluczających się przepisów.
— Jestem mieszkanką gminy w województwie wielkopolskim i ogrzewam swój dom, paląc w piecu na ekogroszek — mówi w rozmowie z Onetem pani Józefina. Jak relacjonuje nasza czytelniczka, od miesięcy próbuję bezskutecznie kupić węgiel w sklepie internetowym Polskiej Grupy Górniczej. Ucieszyła się więc na wieść o sprzedaży opału przez gminę.
— Gdy tylko było to możliwe, poszłam się na niego zapisać. Niestety, na miejscu przeżyłam szok — opowiada. Jak wyjaśnia, w gminie poinformowano ją, że na ekogroszek nie ma co liczyć, bo samorząd dostał informację, że zostanie dostarczony tylko węgiel w sortymencie: groszek i orzech.
— Mam piec z podajnikiem, więc oba typy węgla są dla mnie zbyt grube, by podajnik mógł je przepchnąć na palenisko — rozkłada ręce pani Józefina. — Nie wiem, co teraz robić. Jakimś rozwiązaniem byłoby kupienie groszku i znalezienie kogoś, kto go zmieli. Tylko przecież to nie miało tak wyglądać — dodaje.
Sprawdziliśmy, czy podobne problemy występują w innych częściach Polski.
Wszystkich rodzajów węgla na pewno nie da się zamówić w Wałbrzychu. — Zbieramy wnioski na orzech. Węgla jeszcze nie ma, ale złożyliśmy zamówienie — mówi Onetowi Edward Szewczak, rzecznik prezydenta Wałbrzycha.
— W tej chwili mamy zadeklarowane zapotrzebowanie mieszkańców na 600 ton węgla, z czego zaledwie 10 ton to ekogroszek — twierdzi rzecznik. Wałbrzyszanie, którzy palą ekogroszkiem, będą musieli poszukać go gdzie indziej. Od gminy, po preferencyjnej cenie, go nie kupią.
Na Podlasiu umowę na dostawę tańszego węgla podpisała ze spółką Węglokoks gmina Siematycze. Miasto złożyło zamówienie na 75 ton orzecha i 25 ton ekogroszku.
— Firma ma dwa tygodnie na dostawę — mówi Onetowi Piotr Siniakowicz, burmistrz miasta w południowej części woj. podlaskiego. — Mam informację, że orzech może być za drobny i się przesypuje przez ruszt w zwykłych piecach — dodaje.
O podobnym problemie mówi też wójt Nowych Piekut, innej miejscowości w regionie. Mieszkańcy zgłosili zapotrzebowanie na węgiel kostkę i ekogroszek. O ile gmina bez problemu dostanie każdą ilość ekogroszku, to tak łatwo nie jest z węglem w kostce.
— Przy ofercie węgla grubszego jest problem, bo ten węgiel w tej chwili jest oferowany przez PGE Paliwa we frakcji od 2,5 do ok. 5 cm, a mieszkańcy nie chcą takiego węgla kupować, bo jest mało wydajny, szybko się spala, a w tradycyjnych piecach rusztowych takie drobne frakcje przesypują się przez ruszt i są straty. Ten węgiel powinien mieć średnicę co najmniej ok. 5 cm — tłumaczy wójt Marek Kaczyński, który zgłosił ten problem wojewodzie podlaskiemu.
Jedni dostaną za mało...
Brak dostępności wszystkich typów węgla to niejedyny problem, z jakim mierzą się gminy. Kolejny to fakt, że przy podpisywaniu umów z państwowymi dostawcami samorządy są stawiane pod ścianą.
— Po tym, jak sprawdziliśmy zainteresowanie węglem wśród mieszkańców, złożyliśmy już zamówienie w Polskiej Grupie Górniczej — mówi w rozmowie z Onetem Andrzej Pietrzyk, wójt gminy Bukowina Tatrzańska na Podhalu.
— W odpowiedzi dostaliśmy do podpisu umowę na dostawę dużo mniejszej ilości węgla niż potrzebujemy. Chcieliśmy to negocjować, ale usłyszeliśmy, że albo bierzemy to, co jest, albo nie dostaniemy węgla wcale. To skandal, ale tak działa dziś PGG, która jako jedyna ma dostarczać węgiel dla Małopolski i jest monopolistą — ocenia wójt.
Podobne głosy słychać w małopolskiej Muszynie. Tu też władze martwią się, że węgla może nie wystarczyć. Jak przekazał burmistrz Jan Golba, mieszkańcy potrzebują 672 tony węgla, a gmina dostanie 400 ton. To oznacza, że zamiast 1,5 tony, jaką obiecywał dla każdego chętnego rząd, przynajmniej na razie mieszkańcy Muszyny otrzymają po 850 kg.
Podobnie jest w Tarnowie, który już podpisał umowę z PGG na dostawę węgla, ale władze miasta nadal nie wiedzą, kiedy zostanie dostarczony. Zamówienie opiewa na 525,5 tony węgla, a do tej pory tarnowianie złożyli 469 wniosków na blisko 627,5 tony węgla.
...inni zbyt dużo
Co ciekawe, niektóre gminy dostaną o wiele więcej węgla, niż zamówiły. Na wtorkowej sesji Rady Miejskiej w Rzeszowie o kuriozalnej sytuacji informował prezydent tego miasta Konrad Fijołek.
— Wedle wskazań, jakie otrzymaliśmy, Rzeszów punkt odbioru węgla ma na Śląsku. To jest 250 km od Rzeszowa w jedną stronę — mówił prezydent miasta, które zamówiło węgiel od Tauron Wydobycie. — Dobrze, że nie mamy go sobie jeszcze ukopać — ironizował Fijołek.
Na tym nie koniec problemów. Mieszkańcy zadeklarowali, że potrzebują około 850 ton węgla. — Spółka Tauron mówi, że możemy wziąć minimum 1 tys. ton węgla. Po co nam tyle, skoro miasto zeszło z palenia węglem — pytał na sesji prezydent miasta.
Natomiast władze Kielc dopiero we wtorek otrzymały umowę na dostawę węgla z PGG. Zdaniem Agaty Wojdy, wiceprezydentki miasta, największe wątpliwości budzą dwie kwestie.
— Jakość rządowego węgla to jedna z największych obaw samorządowców. Ministerstwo i spółki skarbu państwa zapewniają, że węgiel będzie dobrej jakości, ale w umowie jest zapis, że za tą jakość odpowiadają samorządowcy. Kupujemy przysłowiowego "kota w worku". 2 tys. zł to atrakcyjna cena, ale nie w momencie, gdy mieszkańcy będą mieli problemy, żeby tym węglem ogrzać swoje domy — mówi Onetowi.
Wiceprezydentka Kielc zwraca również uwagę, że samorządy mogą zostać z problemem nadmiaru węgla. — Co, jeśli zamówimy większą ilość, a potem część mieszkańców zrezygnuje z zakupu? Nie mamy możliwości wykorzystania węgla w inny sposób. Przedstawiciele spółek skarbu państwa jasno powiedzieli, że węgla nie przyjmą z powrotem, nawet jeśli transport będzie na nasz koszt — mówi Agata Wojda.
W wielu gminach węgla dalej nie ma
Wiele gmin w Polsce cały czas nie wie, kiedy węgiel dostanie. Muszą się tłumaczyć zniecierpliwionym mieszkańcom, którzy ze strachem śledzą prognozy pogody.
Do Katowic mają trafić trzy rodzaje węgla: orzech, ekogroszek i groszek. Do tej pory miasto przyjęło 398 wniosków o zakup węgla. Jak podkreśla Sandra Hajduk, rzeczniczka tamtejszego magistratu, sama realizacja wniosków będzie uzależniona od dostaw kopalń PGG. — Nie zamówiliśmy jeszcze węgla — mówi Onetowi Hajduk.
Z kolei do Wrocławia ma trafić ekogroszek i orzech. Zapisy na węgiel ruszyły w tym mieście dopiero dwa dni temu. Wpłynęło już 176 wniosków o zakup. – Mamy zapewnienia, że pierwsze transporty dojadą do Wrocławia pod koniec przyszłego tygodnia – mówi Onetowi Grzegorz Rajter z UM Wrocławia.
W Łodzi osoby, które dzwonią na "węglową" infolinię słyszą, że można zapisać się "i na ekogroszek, i na orzech, i na kostkę". Fizycznie węgla w mieście jeszcze jednak nie ma. — Najpierw były informacje, że węgiel będzie na przełomie listopada i grudnia, a teraz: nie mam zielonego pojęcia — mówi operator infolinii.
Mieszkańcy stolicy mogą zamawiać węgiel kamienny gruby (od 3 do 8 cm) oraz ekogroszek i/lub groszek (od 0,8 do 3 cm) — takie informacje można znaleźć na stronie internetowej miasta. Węgla na składach miejskich jeszcze nie ma.
— My jesteśmy tylko pośrednikiem, mamy odebrać węgiel ze zsypiska i dostarczyć mieszkańcom. Mamy zapewnienie, że będzie dobrej jakości, że będzie pochodził z polskich kopalń i że będzie w tej preferencyjnej cenie. Natomiast jeszcze fizycznie go nie mamy i właściwie nie wiemy, kiedy będzie, bo tego nikt nam nie chce powiedzieć — mówi Onetowi Monika Beuth, rzeczniczka Urzędu m.st. Warszawy.
Słabej jakości węgiel z eksportu
W gminie Korycin (woj. podlaskie) urzędnicy alarmują, że pojawił się problem z jakością grubszego węgla wskazaną w umowie z Węglokoksem. — W umowie mamy zapis, że węgiel jest z eksportu. Nie możemy pozwolić na to, by mieszkańcy płacili za coś, co nie nadaje się do użytku — mówi Wiktoria Pruszyńska, sekretarz gminy Korycin.
— Przedsiębiorca (pośrednik w dystrybucji — red.) nie chce sprzedawać takiego węgla, bo wskazane parametry nie spełniają norm i jest w stanie dystrybuować tylko ekogroszek — komentuje w rozmowie z Onetem Pruszyńska.
Sekretarz dodaje, że o ile ekogroszek jest bez zastrzeżeń, to kostka i orzech mają tak słabe parametry, że do spalenia w piecach bez nadmuchu się nie nadają. — Na razie nie sprowadzamy tego węgla, bo widzimy, co dzieje się na rynku komercyjnym i boimy się, że zapchamy skład, przedsiębiorca poniesie straty, a my nie będziemy mieli co zrobić z tym węglem — słyszymy w gminie Korycin.
Źródło: Onet.pl
Aby pierwszym poznać wiadomości z Zachodniej Ukrainy, Polski i z całego świata, dołącz do kanału ZUNR w Telegram.