Nowości



Uderzenie rakiety w Przewodów. Co wiemy dobę po tragedii


Minęła doba od tragedii w Przewodowie, gdzie w suszarnię zboża uderzyła rakieta, która zabiła dwie osoby. Prezydent Andrzej Duda oświadczył, że najprawdopodobniej był to pocisk S-300 ukraińskiej obrony przeciwlotniczej.

— Nie widzimy nic, co przeczyłoby wstępnej ocenie Polski — przekazał szef Pentagonu Lloyd Austin. Nie zgadza się z nią prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Oczekuje informacji, na podstawie których wysnuto taki wniosek i chce dopuszczenia ukraińskich ekspertów do śledztwa w tej sprawie.

We wtorek o godz. 15.40 na terenie wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim w województwie lubelskim doszło do eksplozji, w wyniku której śmierć poniosło dwóch obywateli Polski. To mężczyźni, rolnik oraz pracownik miejscowego skupu zboża.

— Wie pan, gdyby ta rakieta spadła 30 sekund później, to nikomu nic by się nie stało. Wystarczyłoby pół minuty później, a dalej by żyli. Sprzęt zostałby zniszczony, byłyby straty materialne, ale nie to jest najważniejsze — mówi w rozmowie z Onetem Federico Viola, wiceprezes spółki Agrocom, w której pracowali.

W nocy z wtorku na środę oficjalnie dowiedzieliśmy się, że przyczyną był wybuch rakiety "produkcji rosyjskiej". Zabrakło jednak informacji, czy mamy do czynienia z pociskiem wystrzelonym przez rosyjską, czy ukraińską armię.

Biden: to mało prawdopodobne, by rakieta została wystrzelona z Rosji

Nad ranem głos w sprawie zabrał prezydent USA Joe Biden, który w ramach szczytu G20 zwołał spotkanie przywódców G7 poświęcone Polsce. Po jego zakończeniu oznajmił, że to mało prawdopodobne, by rakieta została wystrzelona z Rosji. Według Reutera miał przekazać partnerom, że eksplozja w Przewodowie była wynikiem działań ukraińskiej obrony przeciwlotniczej.

Wojsko od razu wiedziało, że spadła ukraińska rakieta przeciwlotnicza — twierdzą źródła Onetu związane z armią. Z naszych informacji wynika, że trajektoria lotu tej rakiety wyświetliła się na radarach rozmieszczonych wzdłuż wschodniej granicy Polski. Wojskowi są jednak pewni: nie było szans, by ją zneutralizować.

Duda: to nie był atak na Polskę. Morawiecki: Polska nie uruchomi art. 4 NATO

Więcej informacji przekazał około południa prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki przed spotkaniem Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

— Wiele wskazuje na to, że była to rakieta użyta przez siły ukraińskie w obronie przed atakiem Rosji — powiedział Andrzej Duda o wybuchu w Przewodowie. — Wczoraj obserwowaliśmy zmasowany atak Rosji przeciwko Ukrainie; bombardowane były także obszary przy granicy z Polską. Winę za starcie ponosi strona rosyjska — zaznaczył.

Poinformował, że była to najprawdopodobniej rakieta S-300 produkcji rosyjskiej i nic nie wskazuje na to, by był to intencjonalny atak na Polskę.

Mateusz Morawiecki oświadczył, że w związku z tym Polska na razie nie uruchomi art. 4 NATO. "Strony będą się konsultowały, ilekroć zdaniem którejkolwiek z nich zagrożona będzie integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron" — brzmi jego treść.

Po południu głos zabrał sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. — Nie mamy żadnych przesłanek, że był to wynik przemyślanego ataku. Nie mamy przesłanek, że Rosja szykuje atak na NATO — powiedział na konferencji w Brukseli. On również przekazał, że pocisk pochodził prawdopodobnie z ukraińskiego systemu obrony i zaznaczył wyraźnie, że nie jest to wina Ukrainy.

Ukraina zaprzecza, by w Polsce wybuchła ich rakieta

Jednocześnie zaczęły płynąć głosy z Ukrainy. Prezydent Wołodymyr Zełenski odbył spotkanie Sztabu Naczelnego Wodza w sprawie Polski. Po jego zakończeniu poinformowano, że opowiada się za dalszym, jak najbardziej szczegółowym badaniem zdarzenia i prosi o dostęp dla ukraińskich specjalistów.

Stanowczy głos zabrał sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksij Daniłow. "Jesteśmy gotowi przekazać posiadane przez nas dowody na rosyjski ślad. Oczekujemy od naszych partnerów informacji, na podstawie których wysnuto wniosek, że to rakieta obrony powietrznej Ukrainy" — napisał na Twitterze.

Kilka godzin później Wołodymyr Zełenski przekazał mediom, że we wtorek wieczorem odebrał raport od przywódcy sił powietrznych ukraińskiej armii. — Nie mam wątpliwości, że to nie był nasz pocisk ani nasz atak rakietowy. Nie ma sensu, żebym im nie ufał, przeszedłem z nimi wojnę — powiedział podczas konferencji prasowej.

CNN twierdzi z kolei, bazując na źródle w amerykańskiej administracji, że ukraińskie wojsko przekazało USA i innym sojusznikom, że próbowało przechwycić rakietę w pobliżu miejsca eksplozji w Polsce.

Pentagon murem za Polską. "Nie widzimy nic, co przeczyłoby jej wstępnej ocenie"

Wieczorem Stany Zjednoczone okazały wsparcie Polsce. "Mamy pełne zaufanie do śledztwa polskiego rządu w sprawie wybuchu przy granicy z Ukrainą i wyrażamy uznanie dla profesjonalnego i przemyślanego sposobu jego prowadzenia" — oświadczył Biały Dom.

— Wciąż zbieramy informacje, ale nie widzieliśmy nic, co przeczy wstępnej ocenie prezydenta Dudy, że ten wybuch był najprawdopodobniej wynikiem niefortunnego lądowania w Polsce ukraińskiego pocisku obrony powietrznej — przekazał niemal w tym samym czasie szef Pentagonu Lloyd Austin.

 

Źródło: Onet.pl


Aby pierwszym poznać wiadomości z Zachodniej Ukrainy, Polski i z całego świata, dołącz do kanału ZUNR w Telegram.


Udostępnić:

Sondaż

Wojsko Polskie zwyciężyło w Bitwie Warszawskiej dzięki...