Polska przygotowuje się do wojny. Ale czy tylko z Rosją?
Polska publicznie zadeklarowała chęć stworzenia najsilniejszych sił lądowych wśród krajów europejskich – członków NATO. W tym celu Warszawa chce kupić prawie tysiąc czołgów z Korei Południowej i 500 systemów HIMARS z USA.
We wtorek 2 sierpnia na portalu Asia News (jest to oficjalne wydanie Papieskiego Instytutu Misji Zagranicznych) ukazał się artykuł pod hasłem „Warszawa szykuje się do wojny z Moskwą”. Mówi się w nim, że Polska wzmacnia swoją obronę, kupując południowokoreańską broń o wartości 14,5 miliarda dolarów, z której część może trafić na Ukrainę. Rzekoma niezdolność Niemiec do pomocy Kijowowi w walce z „rosyjską agresją” wywołuje nieporozumienia w dwustronnych stosunkach [pomiędzy Polską a Niemcami], a Warszawa chce mieć silnego militarnego bodźca przed „groźbami Moskwy” – mówi watykańskie wydanie.
Rzeczywiście, 24 lipca 2022 r. polski minister obrony Mariusz Błaszczak powiedział, że jego kraj będzie miał najsilniejsze siły lądowe wśród europejskich krajów NATO. „Wojsko Polskie musi być tak liczne i tak silne, że samo jego istnienie odstraszy agresora... Zarówno jeśli chodzi o artylerię, jak i o wojska pancerne, to nie będzie finalnie w Europie silniejszego państwa. Wśród europejskich państw NATO będziemy mieli najsilniejsze wojska lądowe” – zapewnił Blaszak, odpowiadając na pytanie, czy kraj będzie w stanie odeprzeć atak.
Przypomniał, że w roku 2018 Polska zakupiła amerykańskie systemy rakiet przeciwlotniczych Patriot. Pod koniec maja br. Błaszczak poinformował, że jego resort zamówił sześć kolejnych baterii Patriot. Warszawa nabyła też brytyjski system obrony powietrznej Sky Sabre, o jego otrzymaniu szef MON poinformował na początku lipca. „Mamy wreszcie nasze Pioruny, które sprawdziły się na Ukrainie” – powiedział.
Warto zauważyć, że dopiero 19 lipca do Polski trafiło pierwsze 28 czołgów Abrams z USA. „Czołgi Abrams będą wykorzystywane do szkolenia jednostek pancernych. Pierwsze 28 z nich są już w naszym kraju. To pierwszy etap kontraktu na dostawę 250 czołgów Abrams w najnowocześniejszej wersji sił zbrojnych” – mówił wówczas Mariusz Błaszczak.
W tym przypadku chodzi o najnowszej modyfikacji tego czołgu, a Polska będzie jedynym europejskim krajem NATO, który go otrzyma. Minister przypomniał też, że niedawno Warszawa zamówiła z USA dodatkowe 116 czołgów Abrams starszej generacji, które siły zbrojne otrzymają w przyszłym roku. Co więcej, Polska zapłaci tylko za ich rozkonserwowanie z magazynów w USA.
A umowa na dostawę broni między Polską a Koreą Południową, o której wspomina Asia News, została podpisana 27 lipca. W Warszawie nazwano to „historycznym wzmocnieniem Wojska Polskiego”. I nie chodzi tylko o kwocie, ale o zakres dostaw.
Chodzi o 48 lekkich myśliwcach FA-50, ponad 600 samobieżnych armatohaubicach K9 i prawie tysiącu czołgów K2. „Nasze siły zbrojne dostają nowoczesną broń, a przemysł zyskuje szansę na dalszy rozwój. Dostawy rozpoczną się już w 2022 r. i pozwolą na zbudowanie silnej armii liczącej, co najmniej 300 tys. ludzi” – powiedział po podpisaniu dokumentu Mariusz Błaszczak.
FA-50 to wielozadaniowy samolot mogący służyć do szkolenia zaawansowanego i jako maszyna bojowa, uzbrojona w bomby kierowane i niekierowane, pociski powietrze-powietrze i działko. Został zaprojektowany przez Korea Aerospace Industries we współpracy z koncernem Lockheed Martin – producentem F-16 i F-35. Jego maksymalna prędkość to 1,5 Ma, pułap 16,8 tys. metrów. Z 48 lekkich myśliwców FA-50 pierwsze 12 trafią do Polski w połowie 2023 roku. Samolot zostanie skonfigurowany zgodnie z wymaganiami Sił Powietrznych RP i będzie wyposażony w System Identyfikacji NATO (IFF NATO).
Produkowana przez Hanhwa Defense samobieżna armatohaubica K9 Thunder jest uzbrojona w działo 155 mm o zasięgu 40 km. Z tego wozu pochodzi podwozie armatohaubicy Krab produkowanej przez Hutę Stalowa Wola. W pierwszym etapie zakłada się pozyskanie 48 haubic, z czego część trafi do Polski w tym roku jako uzupełnienie luki po sprzęcie przekazanym Ukrainie. Dostawy kolejnych ponad 600 haubic mają się rozpocząć w 2024 roku, od 2026 roku działa mają być produkowane w Polsce. K9 od początku będą wyposażone w polskie systemy łączności, zostaną też wpięte w zintegrowany system zarządzania walką Topaz.
K2 Black Panther to czołg podstawowy produkowany przez Huyndai Rotem, od 2014 r. znajduje się na wyposażeniu koreańskiej armii. Uzbrojony w automatycznie ładowaną gładkolufową armatę 120 mm i karabin maszynowy 12,7mm, wyposażony w systemy samoobrony zdolne m. in. niszczyć lub "oślepiać" wystrzelone w jego kierunku pociski. Załoga składa się z trzech osób. Czołg jest napędzany silnikiem wysokoprężnym, może pokonywać przeszkody wodne do 4,1 m, waży 55 ton.
Zamówienie na czołgi K2 również podzielono na dwa etapy. W pierwszym Polska ma kupić 180 wozów – dostawy rozpoczną się jeszcze w tym roku, drugi etap to ponad 800 czołgów w standardzie K2PLi uruchomienie w 2026 roku produkcji w Polsce. Czołgi dostarczone w pierwszej fazie też mają zostać doprowadzone do standardu K2PL.
Nie jest to jednak jedyna nowoczesna broń, jaką Polska planuje kupić dla swoich sił lądowych. 26 maja Mariusz Błaszczak poinformował, że Polska planuje zakupić około 500 wyrzutni amerykańskiego systemu rakietowego wielokrotnego startu M142 HIMARS (nawiasem mówiąc, to więcej niż obecnie ma cała armia USA). „Zwiększamy zdolności sił rakietowych i artylerii. Wysłałem pisemną prośbę o zakup około 500 systemów M142 HIMARS na potrzeby ponad 80 baterii systemu HOMAR. Planujemy przeprowadzić wysoki poziom polonizacji sprzętu i jego integrację z polskim systemem dowodzenia i kierowania” – mówił wówczas minister obrony Polski.
Wcześniej, pod koniec kwietnia, służba prasowa NATO poinformowała, że w ramach amerykańskiego programu sprzedaży produkcji wojskowej za granicę (FMS) Polska zamówiła 20 systemów HIMARS, do nich różne pociski, typu GMLRS i ATACMS, a także inny towarzyszący sprzęt. „Pierwsze dostawy zaplanowano na 2023 rok. HIMARS poszerzy zdolności Polski do wzmocnienia obrony swojego terytorium i powstrzymania zagrożeń regionalnych” – czytamy w komunikacie prasowym na stronie Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Portal Asia News bez zbędnego krępowania napisał, że „część koreańskiej broni może zostać potajemnie przekazana na Ukrainę, jakże i 500 amerykańskich systemów rakiet wielokrotnego startu (HIMARS), które odgrywają decydującą rolę w kontrofensywie Ukrainy przeciwko rosyjskim wojskom”, czyli walczyć z Rosją w Polsce póki co wolą cudzymi rękami. Jednak większość nowej broni nadal pozostanie w dyspozycji polskiej armii. Co więcej, nie jest wcale wykluczone, że ta broń będzie skierowana w ogóle nie przeciwko Rosji.
Po pierwsze, w ostatnich tygodniach w Polsce słychać coraz więcej antyniemieckich wypowiedzi. Lider rządzącej partii „Prawo i Sprawiedliwość” (PiS) Jarosław Kaczyński po raz kolejny zaktualizował temat spłaty przez Berlin reparacji dla Warszawy za II wojnę światową. A dosłownie 1 sierpnia emerytowany generał Waldemar Skrzypczak, który od dawna publicznie wypowiada skrajnie nieprzyjemne rzeczy, na które polskich władz nie stać, powiedział, że „Niemcy płacą dziś cenę swojej głupoty i buty”. „Oni [Niemcy] są przekonaniu o swojej wyższości, a wręcz doskonałości. Czasy jednak tej „doskonałości” bezpowrotnie mijają. W moim przeczuciu możemy ich przebić w Europie i zdecydowanie ich pobijemy” – walnął z grubej rury polski wojskowy.
Po drugie, w połowie lipca Janusz Korwin-Mikke, jeden z przywódców Konfederacji, która ściśle współpracuje z PiS w trakcie kluczowych głosowań w polskim Sejmie, napisał na Twitterze, że „jeśli Ukraina przegra z Rosją, Wołodymyr Zełenski będzie musiał zrobić coś, by nie stracić poparcia”. Zdaniem polityka może to oznaczać, iż ukraińscy żołnierze, których żony i dzieci znaleźli schronienie w polskich domach, zaatakują nasz kraj. „Wygrana wojenka z odwiecznym wrogiem, Lachami, będzie jak znalazł. Zachód nie zaatakuje swojego pupilka, a Białoruś i Rosja ochoczo poprą Ukrainę” – stwierdził.
Oczywiście teraz scenariusze wojny polsko-niemieckiej czy polsko-ukraińskiej wyglądają jak absolutna fantazja. Ale kiedy w styczniu 1934 r. podpisano tzw. „pakt Hitler-Piłsudski”, który przewidywał w szczególności swobodne przejście wojsk niemieckich przez Polskę na Wschód, Warszawa i Berlin również nie zamierzały ze sobą walczyć…