W kogo uderzy polski bumerang roszczeniowy

4 Październik 2022

Dlaczego Ukraina, która rzekomo pragnie dołączyć się do UE, uznając i przyjmując „wartości europejskie”, nie miałaby zrekompensować Polsce i Polakom majątek zrabowany przez ZSRR?

Wojna rosyjsko-ukraińska jeszcze trwa i nie wiadomo, kiedy się skończy, a Kijów już wylicza szkody w oczekiwaniu, iż Rosja je pokryje – dobrowolnie czy nolens-volens pod presją Zachodu. Jeszcze do końca lata rząd w Kijowie oszacował swoje straty na mniej-więcej 700 mlrd USD. Zjednoczony Zachód (USA, Wielka Brytania oraz UE) przezornie zamrozili w tym celu około 300 mlrd dolarów rosyjskich środków dewizowych w bankach międzynarodowych.

Co z tego w końcu wyniknie chyba nikt teraz nie jest w stanie powiedzieć, ale pomysł okazał się nośny. Jeśli Ukraina może liczyć na kompensację szkód wojennych od Rosji, to dlaczego Polska nie miała by się upomnieć o reparację wojenne od Niemiec, a Israel, naprzykład – od Polski. I tak to się zaczęło. I nie wiadomo na razie, na czym stanie.

Jak już pisał ZUNR, 1 września zaprezentowano raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej, z którego wynika, że ogólna kwota strat to ponad 6 bilionów 220 miliardów złotych. Dzień po prezentacji raportu wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk przekazał raport niemieckiemu koordynatorowi do spraw współpracy z Polską Dietmarowi Nietanowi.

A 14 września Sejm RP przyjął uchwałę, która m.in. głosi: "Państwo polskie nigdy nie zrzekło się roszczeń wobec państwa niemieckiego. Sejm RP wzywa rząd Niemiec do przyjęcia odpowiedzialności politycznej, historycznej, prawnej oraz finansowej za wszystkie skutki spowodowane w wyniku rozpętania II wojny światowej".

W końcu 3 października minister spraw zagranicznych RP Zbigniew Rau podpisał notę dyplomatyczną w sprawie reparacji wojennych, która zostanie przekazana dyplomacji niemieckiej. „Wyraża ona przekonanie polskiego ministra spraw zagranicznych, że strony powinny podjąć niezwłoczne działania zmierzające do trwałego, kompleksowego i ostatecznego, prawnego i materialnego uregulowania kwestii następstw agresji i okupacji niemieckiej w latach 1939-1945” – powiedział Zbigniew Rau.

Podobno owa decyzja stała się niemiłą niespodzianką dla Berlina – najbliższego sąsiada Polski na zachodzie i partnera w Unii Europejskiej. Ponieważ Niemcy uważają, że reparacje już uregulowali. Wskazują, że PRL miała zrezygnować z reparacji w 1953 r. i 1970 r.

Polska strona uznaje jednak, że był to krok wymuszony przez ZSRR, a tym samym pozbawiony mocy prawnej. Dodatkowo samo zrzeczenie z 1953 r. miało istotne wady prawne. Zrzeczenia mogła dokonać Rada Państwa, a decyzję podjęło prezydium rządu. A i tak nie ma dokumentu, który by potwierdzał decyzję rządu a nie samego Bolesława Bieruta.

Jednak Niemcy nie dają za wygraną. W 1939 roku Polska została napadnięta przez dwa totalitarne państwa – Niemcy i Rosję. Mimo to władze w Warszawie domagają się reparacji tylko od Niemiec, a pomijają Rosję. Dlaczego? – pyta „Die Welt”.

Do tej kwestii odniósł się także polski europoseł Radosław Sikorski, który podkreślił, że „Decyzje w Poczdamie były o tym, że Polska miała dostać 15 procent reparacji sowieckich, a Sowieci nas oszukali. Co oznacza, że PiS powinien zwracać się o reparacje do Rosji Putina, tym bardziej, że tu jest pewna furtka. Rosja prowadzi wojnę w Ukrainie, jej rezerwy walutowe, które szacuje się na 300 miliardów, zostały zamrożone. Jeśli Stany Zjednoczone ogłoszą, że Rosja jest państwem sponsorującym terroryzm, można będzie wobec Rosji dochodzić części tych funduszy w amerykańskich sądach”.

W wyniku tych zapędów roszczeniowych Warszawy apetytu do reparacji znowu nabrali Żydzi. „Rząd Polski odmawia zwrotu mienia żydowskiego ich prawowitym właścicielom, powołując się na przedawnienie roszczeń. W związku z przyjęciem przez Sejm uchwały w sprawie reparacji niemieckich, społeczność żydowska ma pełne podstawy prawne do żądania reparacji od Polski za Holokaust, wypłaty odszkodowań za straty osobowe oraz materialne” – powiedziała Barbara Engelking w wywiadzie dla portalu The Jerusalem Post.  

No, bo „dlaczego okres przedawnienia uzasadnionego żądania Żydów dotyczącego odzyskania skonfiskowanego mienia w Polsce w czasie okupacji wynosi tylko 30 lat” – pyta dr hab. Engelking. Według niej obecnie Centrum Badań nad Zagładą Żydów dysponuje ponad 20 tysiącami wniosków o zwrot utraconego mienia. Dzisiaj łączna kwota pozwów, skorygowanych o inflację przekracza ponad 870 mld euro.

I rzeczywiaście, jeśli by Polacy mieli dostać ponad 6 bilionów złotych od Niemiec, to dlaczego nie mieli by odstąpić Żydom żądanej kwoty? Ale to i tak nie był by happy end tej historii. Jak słusznie zwraca uwagę warszawski korespondent „Die Welt” Philipp Fritz, liczby obrazujące straty wojenne dotyczą ściśle ograniczonego terytorium i nie obejmują ani otrzymanych po wojnie byłych terenów niemieckich na Zachodzie, ani też utraconych ziem polskich na Wschodzie.

Więc roszczenia Warszawę wobec Moskwy musiałyby obejmować także dzisiejszą Ukrainę, gdyż wschodnie ziemie Polski weszły w skład Ukraińskiej Republiki Socjalistycznej. „Należałoby także powrócić do rozliczeń związanych z działalnością UPA” – pisze Philipp Fritz przypominając, że podczas masakr na Wołyniu i w Południowej Galicji zginęło blisko 100 tys. Polaków. Jednak od ataku Rosji na Ukrainę Warszawa i Kijów postanowiły odłożyć na bok spory historyczne.

Trudno powiedzieć, czy na Ukrainie władze wogóle są swiadomi tego problemu. W ciągu trzech dziesiąćleci niepodległości państwowej, a zwłaszcza teraz podczas wojny z Rosją, oficjalny Kijów zachowuje się tak niby historia się zaczyna tylko od sierpnia 1991 roku. Ukraińcy nie przyznają się do mordowania Polaków na Wołyniu i w Galicji Wshodniej oraz do udziału w eksterminacji Żydów, a Ukraina spokojnie korzysta z mienia jednych i drugich.

Przykładem czego mogą być roszczenia wobec Rosji na tle całkowitego pominięcia kwestji odszkodowania strat obywatelom polskim sprzed 1939 roku, wtym osobom pochodzenia ukraińskiego lub żydowskiego, czyje mienie zawłaszczyła władza radziecka, a Ukraina je odziedziczyła jako spadkobierczynią Ukraińskiej Republiki Socjalistycznej. Poprzy całą retorykę niepodległościową państwo ukraińskie odziedziczyło ziemie, pzedsiębiorstwa i budynki prywatne, należące przed 1939 rokiem do RP II i jej obywateli z okupowanych przez Związek Radziecki terenów.

To dlaczego Ukraina, która rzekomo pragnie dołączyć się do UE, uznając i przyjmując „wartości europejskie”, nie miała by zrekompensować Polsce i Polakom majątek zrabowany przez ZSRR? Zresztą Żydzi też powinni żądać rekompensaty za utracone mienie na terenach Galicji Wschodniej nie od Polski, a od Ukrainy.

Akurat w tej sprawie Żydom może pójść względnie łatwo. Prezydent Ukrainy otwarcie przyznaje się do swego żydowskiego pochodzenia, a gazeta The Jerusalem Post uznała go „najbardziej wpływowym Żydem roku 2022”. Czemu ż nie miałby pomóc swoim rodakom?

Podsumowując warto przypomnieć, iż bumerang, jak wiadomo, jeśli nie uderzy w cel, to wróci do tego, kto go rzucił. Więc czy działacze PiS zastanawiali się nad tym, że rzucony przez nich bumerang roszczeniowy jeśli jendak pominie Niemców, to może uderzyć w samą Polskę i jej sojusznika Ukrainę?