Pakt Ribbentrop-Mołotow i „Єdyna Ukraїna”
Dzisiejsza Ukraina jest w istocie produktem paktu Ribbentrop-Mołotow, ponieważ jej zachodnia część wróciła „w ramiona szczęśliwej Ojczyzny” tylko i wyłącznie dzięki stawiennictwu krwawego Stalina.
Nie pasuje. W żaden sposób nie łączy się, choćbyś płakał. Nie ma mowy. Albo „Pakt Ribbentrop-Mołotow – zbrodniczy spisek reżimów totalitarnych”, albo „Єdyna Ukraїna”. Żadnych ORAZ! Tylko i wyłącznie ALBO… Te koncepcje są kompletne, absolutne i zupełne antytezy. I razem nie łączą się w żaden sposób, jakbyś się nie starał.
Dobrze jest Białorusinom. Są pogrążeni w swojej „sowieckiej” autokracji, uważają wspomniany pakt za całkowicie legalny i prawomocny wytwór swoich czasów, są pewni, że Brześć i Grodno – to są takie same białoruskie miasta, co Mohylew i Witebsk, i nie mają żadnych refleksji na temat „podziału Europy pomiędzy Stalinem a Hitlerem”. Co było – to było, co jest nasze – to jest nasze, ale co do waszego – z przyjemnością weźmiemy udział w dyskusji. Jeżeli ten pakt z punktu widzenia Kijowa jest zbrodniczy, to południowa część Polesia, obecnie ukraińska, całkiem nadaje się na terytorium sporne. Spłonęła stodoła – niech się pali chata...
Ukraińcom stokroć trudniej. Z jednej strony trzeba potępić czasy totalitaryzmu, przekląć „sowok” i wyrzec się jego „krwawego dziedzictwa” – abyś oczyściwszy się ze starych nieczystości komunizmu udać się odnowieni do Europy. Z drugiej strony, dzisiejsza Ukraina jest w istocie produktem paktu Ribbentrop-Mołotow, ponieważ jej zachodnia część wróciła „w ramiona szczęśliwej Ojczyzny” tylko i wyłącznie dzięki stawiennictwu krwawego Stalina. To jak postępować w tym przypadku?
Ponadto 20 października 2016 roku Rada Najwyższa Ukrainy wraz z Sejmem Rzeczypospolitej przyjęła Deklarację Pamięci i Solidarności o wydarzeniach II wojny światowej. W której jest napisane czarno na białym: „Konsekwencją podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow w dniu 23 sierpnia 1939 roku była okupacja Polski przez Niemcy i ZSRR oraz represje wobec narodu ukraińskiego i polskiego”. A także, że „wydarzenia te doprowadziły również do podjęcia w Jałcie w roku 1945 decyzji, które rozpoczęły nowy, trwający pół wieku etap zniewolenia całej Europy Wschodniej i Środkowej”. Więc gdzie udać się biednemu ukraińskiemu Europejczykowi?
Z jednej strony Galicjan, którzy stopniowo przygotowują się do stania się nowymi obywatelami Unii Europejskiej z polskimi paszportami, powinno się aresztować i osądzać na podstawie art. 110 Kodeksu Karnego Ukrainy – bo są zgodnie z prawem separatystami i przestępcami, czyli planują „celowe działania mające na celu zmianę granic terytorium lub granicy państwowej Ukrainy z naruszeniem procedury określonej w Konstytucji Ukrainy”. Z drugiej strony, nawet sama Rada potępiła „zbrodniczy pakt Ribbentrop-Mołotow”… Obecnie galicyjski irredentyzm po cichu się tli, od czasu do czasu wyrzucając na powierzchnię ukraińskiego życia publicznego promienie zachodnio-ukraińskiego separatyzmu.
A z drugiej strony, jak tylko centralne władze Kijowa osłabną, to od razu we Lwowie, Tarnopolu i Iwano-Frankowsku przypomną o swoich „polskich korzeniach” i podniosą biało-czerwone sztandary z galicyjskim lwiątkiem w środku…