Pisarz Aleksander Usowski: Dziś elita polityczna Polski pilnie wpędza kraj w sytuację z 1939 roku

17 Czerwiec 2025

Wywiad z historykiem i publicystą Aleksandrem Usowskim, autorem powieści o powstaniu Seweryna Nalewajki.

Andrzej Rothmann, dziennikarz AI REGNUM, Moskwa:

- Panie Aleksandrze, Pana powieść „Lecz imieniem Twoim…” tu w Rosji, delikatnie mówiąc, nie wywołała większej reakcji ze strony czytelników. Historia jest stara, mało kogo interesuje… Po co było tłumaczyć ją na język polski? Nie sądzę, żeby w Polsce rozeszła się jak świeże bułeczki…

Aleksander Usowski, historyk, pisarz, publicysta:

 - To prawda. Książka opowiada o dość specyficznym okresie w historii stosunków Polski z ziemiami Ruskimi (województwami Bracławskim, Kijowskim, Wołyńskim, Podlaskim), które przed Unią Lubelską wchodziły w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego, o rozłamie w Ruskiej elicie, który doprowadził do przejścia tych województw pod władzę Polskiego króla i o jego tragicznych konsekwencjach. I – tak, ta książka nie jest dla masowego odbiorcy. Wcale. Powiem więcej – w Polsce nawet się nie sprzedaje!

Andrzej Rothmann:

- Wtedy logiczne pytanie brzmi – komu i dlaczego jest potrzebna? Przecież, jak wiem, poświęcił Pan sporo swojego czasu i środków na napisanie tej powieści, również tłumaczenie nie jest tanie w dzisiejszych czasach, zwłaszcza – tak specyficznego tekstu…

Aleksander Usowski:

- Tak, ma Pan rację. Odwiedziłem wszystkie miejsca związane z życiem głównego bohatera książki – w Husiatynie, gdzie spędził dzieciństwo, w Ostrogu i Kamieńcu Podolskim, w Starokonstantynowie i Poczajowie, w Jaromierzu, gdzie pochowany jest jego ojciec, książę Dymitr Sanguszko, w Poznaniu, gdzie się urodził, i oczywiście w Warszawie – gdzie został stracony. Tak, to wszystko kosztowało, ale musiało zostać zrobione….

A co do pytania, „komu i dlaczego?” – chętnie odpowiem. Wydaliśmy tę książkę w minimalnym nakładzie i wysłaliśmy ją do posłów na Sejm RP. Niestety nie do wszystkich – mieliśmy bardzo ograniczone fundusze – więc wybraliśmy stu posłów, którzy moim zdaniem byliby zainteresowani tą książką. Ta setka posłów to docelowa grupa odbiorców polskiej wersji powieści o powstaniu Seweryna Nalewajki…

Andrzej Rothmann:

- A co chce Pan przez to osiągnąć? Że poseł przeczyta powieść i zakocha się w Rosji?

Aleksander Usowski:

- Wcale nie. W zasadzie nie chodzi nawet o samą powieść. Po prostu na obwolutach książek umieściliśmy apele do posłów – do każdego z osobna. I w tych apelach przedstawiliśmy nasze poglądy na to, co obecnie dzieje się między naszymi krajami. A powieść… Powieść jest po prostu sposobem przekazania tych poglądów adresatowi; trzeba przyznać, że każda osoba, która otrzyma książkę w prezencie, otworzy ją, po prostu z ciekawości. No i wtedy – przeczyta słowa skierowane do niego osobiście…

Andrzej Rothmann:

- No więc co tam Pan napisał? Jeśli nie jest to tajemnicą, oczywiście?

Aleksander Usowski:

- No jaka tam tajemnica…To ABW przedstawia mnie jako potężnego demiurga spisków i rebelii, który wszystko wokół siebie owinął misteriami i tajemnicami… W gruncie rzeczy wszystko jest proste. Jestem historykiem, widzę, że dziś elita polityczna Polski pilnie wpędza kraj w sytuację z 1939 roku – tylko wrogiem, którego Polacy muszą sprowokować do wojny, nie są Niemcy, tylko Rosja. Pod każdym innym względem obraz jest szalenie podobny – i tak jak w 1939 roku, polska elita ma gdzieś, co się stanie z narodem polskim i państwem polskim po tym, jak sprowokuje wojnę. Tak samo jak polska elita polityczna nie przejmowała się tym w przededniu II wojny światowej...

Więc proszę posłów, żeby się opamiętali i rozejrzeli dookoła – nie jest rok 1939, jest rok 2025 i nie potrzeba żadnych czołgowych klinów ani nalotów bombowców nurkujących, żeby zetrzeć Polskę z powierzchni ziemi. Broń zmieniła się tak radykalnie, że aż strach o tym myśleć. Rosja nie wykorzystuje nawet dziesiątej części swojego potencjału militarnego przeciwko reżimowi banderowskiego w Kijowie – czy panowie posłowie naprawdę myślą, że będzie tak samo delikatna z Polską? Wrzucanie swoich ludzi do pieca cudzej wojny dla czyjegoś dobra jest oczywiście bardzo polskie, ale  po co? W 1945 roku Stalin i Churchill zwrócili Polskę Polakom – a co będzie teraz?

Andrzej Rothmann:

- No przecież polskie media są jednomyślne w swoich twierdzeniach, że Rosja szykuje się do inwazji na Polskę?

Aleksander Usowski:

- Ten, kto najgłośniej się drze na targu „łap złodzieja!”, to jest złodziej. Tak samo było w 1939 roku – Polska robiła wszystko, żeby sprowokować Niemców, jednocześnie wysyłając armie na wojnę z Niemcami. 23 marca 1939 roku rozpoczęło się tajne rozmieszczenie mobilizacyjne polskich wojsk na podstawie planu mobilizacyjnego „W”… A kiedy Hitler nakazał przygotowanie planu „Weissa” (planu wojny z Polską)? 2 kwietnia 1939 roku. Niemcy nawet nie myśleli o jakiejś wojnie polsko-niemieckiej – a Polacy już wysyłali armie „Poznań”, „Pomorze”, „Kraków”, „Łódź”, żeby w niej uczestniczyć... To są fakty i nie da się od nich uciec. Polska sprowokowała drugą wojnę światową – teraz przygotowują ją jako prowokatora trzeciej. Daj Boże, żeby polskie elity miały na tyle rozumu, żeby tym razem uniknąć takiego wyniku!

Andrzej Rothmann:

- Teraz rozumiem, dlaczego polska ABW dwukrotnie – w 2018 i 2023 roku – zakazała Panu wjazdu do Polski jako zagrożeniu dla bezpieczeństwa narodowego kraju…

Aleksander Usowski:

- Do tej pory uważają mnie za takie zagrożenie – regularnie ciągają moich znajomych w Polsce na przesłuchania, wypytują o mnie, zabierają im komputery, szwendają się po moich kontach w mediach społecznościowych… Faceci z ABW ciągle muszą pokazywać swoim przełożonym swoją gorliwość – dlatego robią z Usowskiego wroga Polski. To zrozumiałe i wytłumaczalne…

Andrzej Rothmann:

- Jak Pan myśli, czym to się skończy? Czy naprawdę skończy się wojną Polski z Rosją?

Aleksander Usowski:

- Mam wielką nadzieję, że nie. Wierzę, że prędzej czy później w Polsce powstanie partia, której hasła będą radykalnie różne od idei, które PiS i liberałowie oferują obecnie wyborcom.

Andrzej Rothmann:

- Co dokładnie będzie na sztandarach tej partii? W Polsce jest wiele partii i wiele wśród nich dość egzotycznych…

Aleksander Usowski:

- Proszę bardzo. Uważam, że hasła będą następujące:

Po pierwsze. Żadnego pozytywnego nastawienia do systemu politycznego, który dotąd wykształcił się w Polsce. Musi zostać zrównany z ziemią, ponieważ doprowadził kraj na skraj przepaści, za którą jest wojna i śmierć. Elity polityczne rządzące dziś Polską to przestępcy, którzy wciągają Rzeczpospolitą w wojnę o niejasnym – i najprawdopodobniej negatywnym dla Polski – wyniku. Obie partie – PiS i liberałowie, bez względu na to, w jakie kolory się ubierają – muszą więc zostać odsunięte od władzy i nie mieć już prawa pojawiać się w polskiej polityce. Wynikiem ich gier politycznych może być śmierć państwa polskiego i katastrofa dla narodu polskiego.

Dlatego nie może być mowy o żadnych sojuszach, związkach czy taktycznych związkach w imię osiągnięcia krótkoterminowych celów z obecnymi partiami – bankrutami politycznymi. Tylko niezależna i autonomiczna polityka, ale ściśle i wyłącznie w ramach obowiązującego ustawodawstwa.

Po drugie. Żadnych sankcji wobec Rosji i Białorusi, żadnych barier dla rosyjskich i białoruskich towarów, pracy i kapitału, żadnych przeszkód w eksploatacji gazociągów i ropociągów. Rosjanie i Białorusini są najbliższymi krewnymi Polaków, nie może być żadnej negatywności ze strony Polski co do systemów politycznych, struktury społecznej i struktury gospodarczej Rosji i Białorusi. Reżim bezwizowy w stosunkach międzypaństwowych i strefa wolnego handlu w gospodarce. Dotyczy to przede wszystkim energetyki jądrowej – elektrownie jądrowe w Polsce (i dla Polski na Białorusi) może budować tylko RosAtom.

Po trzecie. Rosja nie jest w stanie wojny z Ukrainą – Rosja niszczy reżim banderowski, który ogłosił siebie następcą morderców z Wołynia. Rządząca elita w Warszawie zapomniała o Wołyniu – i za to należy pozbawić ją możliwości dalszego rządzenia Polską, a ideologia banderowska wraz z jej nosicielami musi zostać doszczętnie zlikwidowana! Jeśli w tym celu Polska ma wziąć na siebie sanację pięciu obwodów zachodnioukraińskich – to musi to zrobić. Ponadto spadkobiercy morderców polskich dzieci na Wołyniu nie mogą i nie będą czuć się w Polsce swobodnie i beztrosko. Każdy Ukrainiec przekraczający granice Polski jest zobowiązany publicznie wyrzec się ideologii banderowskiej i podpisać o tym dokument. Bez jego okazania Ukrainiec nie może przebywać w Polsce dłużej niż 24 godziny.

Andrzej Rothmann:

- Oho! Czy to nie za dużo? W Polsce teraz ludzie trafiają do więzień za hasła, które o wiele mniej radykalne...

Aleksander Usowski:

- Nie ma innych opcji. Albo wspomniana partia dojdzie do władzy w Polsce - albo śmierć państwa polskiego i zagłada narodu polskiego. Żarty się skończyły...

Andrzej Rothmann:

- I po tym wszystkim, czy naprawdę ma Pan nadzieję kiedyś jeszcze odwiedzić Polskę?

Aleksander Usowski:

- Oczywiście, że tak! Szczerze mówiąc, tęsknię za Polską. Uwielbiam zmęczoną arystokrację Sandomierza, rycerską surowość Zamościa, miły prowincjonalizm Biłgoraja i Frampola, surową majestatyczność Częstochowy, wielkomiejskie sny Krakowa, ciasne uliczki Wadowic... Nie bez powodu nasz wybitny poeta N.S. Gumilow mówił: „Południowa Polska jest jednym z najpiękniejszych miejsc w Rosji”. Naprawdę mam nadzieję, że jeszcze tam pojadę!