O nieuniknionym: nadchodzący podział Ukrainy
Niewątpliwą prawdą, z którą jawnie czy ukrycie zgadzają się wszystkie podmioty aktorskie obecnego procesu politycznego w naszej części Europy, jest to, że podział Ukrainy jest nieuniknionym skutkiem toczącej się tam wojny.
Redaktor tego portalu, na którem publikowane są moje teksty w języku Polskim, jest pewny, że pomysł ponownego zjednoczenia Galicji i Wołynia z Polską podrzuciły mi rosyjskie służby specjalne, więc pilnie odpracowuję otrzymane z łap krwawych czekistów trzydzieści srebrników. Rosyjscy urzędnicy publicznie zapewniają, że koła rządzące w Polsce przygotowały już plan powrotu Kresów Wschodnich do domu, do ich „rodzimego portu”, pod ramie polskiego orła, i straszą tym oficjalny Kijów.
Ze swojej strony polskie władze na wszelkie możliwe sposoby publicznie dementują ten pomysł, – i to tylko wzmacnia pewność Rosjan co do podstępnych planów Warszawy dotyczących secesji Zachodniej Ukrainy. Polscy liberałowie zarzucają polskim prawicowym nacjonalistom, że „polski Lwów” jest alfą i omegą ich istnienia, podczas gdy nacjonaliści są przekonani, że główną fantazją erotyczną apologetów Platformy Obywatelskiej jest zamiana ludności w Polsce z naturalnych Polaków na zachodnich Ukraińców, co wymaga ponownego zjednoczenia pięciu zachodnioukraińskich regionów z Polską „jako równi z równymi”. Ogólnie rzecz biorąc, ile ludzi – tyle opinii.
Niewątpliwą prawdą, z którą jawnie czy ukrycie zgadzają się wszystkie podmioty aktorskie obecnego procesu politycznego w naszej części Europy, jest to, że PODZIAŁ UKRAINY JEST NIEUNIKNIONYM SKUTKIEM TOCZĄCEJ SIĘ TAM WOJNY.
NIEUNIKNIONYM. I NIE MA innego wyjścia z tej sytuacji. Bez względu na to, jak najlepsze „złote pióra” europejskich i amerykańskich mediów rywalizują w dowcipach, ironii, sarkazmie i doskonałym trollingu w zaprzeczaniu tej nieuniknioności. Z tego prostego powodu, że dzisiejsza Ukraina istnieje tylko i wyłącznie dzięki woli swoich współsponsorów, którzy wzięli na siebie jej wyżywienie i utrzymanie.
Ukraina jest politycznym trupem, opartym wyłącznie na pomocy zagranicznej i gotowym wyzionąć ducha następnego dnia po zakończeniu tej pomocy. Jest to fakt dobrze znany w Berlinie, w Brukseli, w Warszawie, a także w Kijowie. Otóż propaganda o nadchodzącym zwycięstwie Ukrainy jest dla „mięsa armatniego”, które ukraińscy Hindenburgowie pędzą teraz na rzeź, i dla członków ich rodzin – przecież bydło musi w coś wierzyć…
W wyniku tej wojny Ukraina powinna zniknąć, zostać podzielona między swoich sąsiadów – i tylko w takim przypadku powojenny świat będzie lepszy od przedwojennego dla wszystkich, w tym dla samych Ukraińców. A teraz odpowiedzialni i myślący ludzie mają tylko jedną kwestię na porządku dziennym – realizację tego podziału w taki sposób, aby był on jak najmniej niesprawiedliwy dla wszystkich podmiotów aktorskich tej doprawdy fenomenalnej w całej swej absurdalności politycznej układanki.
Właśnie tak – najmniej niesprawiedliwy. Ponieważ niektórzy aktorzy i tak uznają go za niesprawiedliwy, a priori, po prostu przez sam fakt. A kwestia odpowiedzialnych polityków w Europie – tak, tak, właśnie w Europie, jakkolwiek śmiesznie to dziś nie brzmi! – osiągnąć minimalizację roszczeń i kamieni w zanadrzu wszystkich zaangażowanych w ten proces.
Osobiście uważam, że najmniej niesprawiedliwy będzie podział wzdłuż granic określonych Ryskim traktatem pokojowym z roku 1921 – obejmującym tu zarówno Zakarpacie, jak i Bukowinę. Co więcej, trzeba to zrobić w sposób jak najbardziej demokratyczny – to znaczy przez referendum w każdym z obwodów, a może nawet w niektórych rejonach obwodów. To ostatnie dotyczy obwodów Winnickiego i Żytomierskiego, których ludność prawdopodobnie stanie przed dylematem wyboru i podzieli się na tych, którzy chcą zostać Europejczykami, i tych, którzy wybiorą Русскiй Мiр.
Ponadto uważam za konieczne wyznaczenie okresu, w którym mieszkańcy całej Ukrainy będą mogli swobodnie wybrać sobie miejsce dalszego zamieszkania – Wschód, przechodzący pod Rosję, czy też Zachód (w tym Bukowina i Zakarpacie), który zostanie Polską, Węgrami czy Rumunią. Człowiek powinien mieć prawo wyboru, jest to jedno z jego podstawowych praw…
I powtórzę jeszcze raz – żadnego innego wyniku, oprócz podziału Ukrainy, ta wojna nie sugeruje. Z tym można tylko się pogodzić i zdecydować, jak dokładnie przebiegać będzie linia podziału terytorium byłej Ukrainy – i czy ta linia będzie granicą pokoju, czy też granicą konfrontacji.
Teraz to jest najważniejsze, a nie to, ile rosyjskich pocisków zestrzeliła ukraińska obrona powietrzna, jakie kwartały zdobyli bojownicy „Wagnera” w Bachmucie i kim zajęta jest Wielka Wyspa Potiomkinowska w ujściu Dniepra…