Policzyli prawdziwą dziurę budżetową Polski. Kwota jest zatrważająca

10 Listopad 2022

Tocząca się dziś w Sejmie debata budżetowa opiera się na projekcie budżetu, który nie pokazuje pełnego obrazu wydatków i dochodów państwa - uważają byli pracownicy Ministerstwa Finansów. Dlatego policzyli prawdziwy deficyt budżetowy, który powinien przedstawić rząd. Kwota jest niemała - to ponad 206 mld zł. Tymczasem w ustawie resort finansów zapisał kwotę kilkukrotnie niższą, bo 68 mld zł.

Troje byłych wieloletnich pracowników Ministerstwa Finansów - Hanna Majszczyk, Sławomir Dudek z FOR i Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej - wyliczyło, że prawdziwy deficyt budżetu Polski w 2023 r. powinien wynieść 206 227 545 tys. zł, czyli ponad 206 mld zł. Tymczasem rząd w ustawie na przyszły rok zapisał kwotę 68 mld zł. Skąd ta przepaść?

Prawdziwy obraz finansów Polski. Są wyliczenia nowej dziury budżetowej

"Zgodnie z ustawą o finansach publicznych gospodarka środkami publicznymi jest jawna i przejrzysta. Dodatkowo ustawa wprost mówi, że to ustawa budżetowa lub plan finansowy jednostki sektora finansów publicznych określają, na co (cel) i ile (wysokość) mogą być przeznaczone wydatki publiczne. Tymczasem od kilku lat przejrzystość finansów publicznych jest stopniowo coraz mniejsza, a wydatki są realizowane poza ustawą budżetową" - piszą w raporcie eksperci z zakresu finansów.

Według nich "ostatnie lata, a w szczególności obecny projekt budżetu na rok 2023, w sposób rażący łamią powyższe zasady, ramy i granice, które organy publicznie powinny uwzględniać podczas planowania, a potem uchwalania i realizowania budżetu".

"W 2023 r., podobnie jak w poprzednim, rząd założył bowiem finansowanie różnych zadań państwa poprzez wykorzystanie instrumentów pozostających poza sektorem finansów publicznych w ujęciu ustawy o finansach publicznych" - przekonują. Byłym pracownikom MF chodzi o wypychanie wydatków do funduszy celowych ulokowanych w BGK.

Daje to fałszywy obraz zarówno deficytu, jak i państwowego długu publicznego. Dodatkowo,środki wydatkowane w ten sposób są całkowicie poza kontrolą parlamentu. Dotyczy to w szczególności wydatków realizowanych przez fundusze ulokowane w Banku Gospodarstwa Krajowego. Na szczególną uwagę zasługują wydatki realizowane w ramach Funduszu Przeciwdziałania COVID -19, w ramach którego finansowane są również zadania, które zasadniczo finansowane są z budżetu państwa lub z dotacji z budżetu państwa - przekonują.

O wypychaniu wydatków poza budżet kraju pisaliśmy w money.pl wielokrotnie. Ekonomiści - domagający się przejrzystości finansów publicznych - krytykują za to PiS od lat. Ostatnio na przykład MF w piśmie do Rady Dialogu Społecznego napisało wprost, że nie zna planów finansowych funduszy przy BGK.

"Fundusze zarządzane przez BGK nie stanowią podstawy konstrukcji projektu ustawy budżetowej i nie są w tym celu gromadzone przez MF" - czytaliśmy w piśmie, do którego dotarło money.pl. Co więcej, rząd po cichu w ostatnich dniach przedstawił projekt, który zupełnie rozmontowuje stabilizującą regułę wydatkową uniemożliwiającą bezkarne zadłużanie się państwa.

Ponad 600 mld zł poza kontrolą parlamentu

Widać to zresztą, kiedy porównany sobie dług państwa liczony metodologią krajową a unijną, która zlicza wszystkie fundusze celowe PiS.

Jak piszą eksperci, syntetycznym, choć niedoskonałym wskaźnikiem skali łamania zasad przejrzystości, jest różnica pomiędzy różnymi miarami długu publicznego zgodnymi z metodologią krajową a miarą unijną (tzw. dług EDP).

Ta różnica rośnie zgodnie ze strategią zarządzania długiem sektora finansów publicznych do 421,8 mld w 2023 r. i do astronomicznej kwoty 638,3 mld zł w 2026 r. Dla porównania różnica ta w 2016 r. wynosiła około 44 mld. Są to kwoty, na które parlament nie ma wpływu.

 

Strategia zarządzania długiem sektora finansów publicznych w latach 2023-2026

Dochody zawyżone

Ich zdaniem w ustawie na 2023 r. łącznie dochody podatkowe budżetu państwa są przeszacowane na kwotę ok. 47,2 mld zł.

"Po pierwsze, prognoza ta zakłada wygaszenie tzw. tarczy inflacyjnej w zakresie podatków pośrednich, czyli wzrost stawek podatku VAT i akcyzy na energię, gaz, paliwa od stycznia 2023 r. za niespełna trzy miesiące. Z punktu widzenia stabilności finansów publicznych mógłby to być pożądany scenariusz. Jednak jest on kompletnie nierealny, biorąc pod uwagę rok wyborczy i uwarunkowania polityczne oraz sytuację osób gorzej sytuowanych. W związku z powyższym dochody budżetu państwa są zawyżone z tego tytułu na kwotę co najmniej ok. 33 mld zł" - argumentują eksperci w raporcie.

Ponadto według nich w prognozie założono "bardzo wysokie, niespotykane w tej fazie cyklu koniunkturalnego, z jakim najprawdopodobniej będziemy mieli do czynienia w 2023 r., elastyczności względem bazy podatkowej".

W sytuacji znacznego spowolnienia gospodarczego dochody podatkowe rosną mniej proporcjonalnie niż baza podatkowa. Pokazuje to jednoznacznie historia ostatnich kilku kryzysów. W warunkach tak dużego szoku ekonomicznego, wzrostu kosztów w firmach, wzrostu wydatków gospodarstw domowych, efektywne stawki podatkowe ulegną obniżeniu. W przypadku podatku VAT dodatkowo nastąpi zmiana struktury konsumpcji, ograniczone zostaną wydatki na dobra wyższego rzędu, dobra luksusowe, które są opodatkowane wyższą stawka. W rezultacie niższych elastyczności podatkowych dochody budżetu państwa będą niższe o ok. 14 mld zł" - przekonują.

Przypomnijmy, że w projekcie budżetu państwa na przyszły rok zaplanowano dochody z budżetu państwa w wysokości 604,7 mld zł. "Po urealnieniu wyniosą one zatem 557,5 mld zł" - szacują byli pracownicy MF.

Wydatki zaniżone

Dudek, Kotecki i Majszczyk policzyli także wydatki państwa. W ich opinii łącznie wydatki budżetu są niedoszacowane na kwotę ok. 91 mld zł. W skład tego wchodzą m.in.:

  • proceder przekazywania obligacji zamiast dotacji: 17 mld zł  
  • dotacja na sfinansowanie 14-tej emerytury: 13 mld zł
  • dotacja do funduszy zarządzanych przez BGK w miejsce zadłużenia pozabudżetowego: 61 mld zł

Dla przypomnienia w projekcie budżetu państwa na 2023 r. zaplanowano wydatki z budżetu państwa w wysokości 672,7 mld zł. "Po urealnieniu wyniosłyby one 763,7 mld zł" - kończą eksperci.

 

Źródło: Money.pl