Wielka ewakuacja z Rosji. Ekspert ostrzega, że Polaków mogą wziąć jako zakładników
Robi się naprawę groźnie, a kolejne kraje biją na alarm i ostrzegają swych obywateli, by jak najszybciej opuścili terytorium Rosji. W gronie tym znalazła się Polska oraz USA. Polskie służby obawiają się represji na pozostających w Rosji Polakach, a jeszcze gorsze wieści mają znawcy sztuki dyplomacji.
Rosyjska mobilizacja, wybuchy na dnie Bałtyku i grożenie przez Putina bronią atomową sprawiły, że sytuacja na linii Zachód-Rosja się zaostrza. W tym tygodniu do akcji wkroczyli dyplomaci.
Wielka ewakuacja z Rosji. Dyplomaci wydali ostrzeżenia
Ambasady USA, Polski, Łotwy i Bułgarii zaapelowały do obywateli tych krajów, by jak najszybciej opuścili terytorium Rosji. W przypadku Polski było to ponowienie apelu, który nasze służby dyplomatyczne wydały jeszcze w lutym. Co się stało, że po kilku miesiącach MSZ postanowił o tym przypomnieć?
— Rosja jest państwem, które generalnie jest bardzo nieprzewidywalne. Są możliwe różne wydarzenia, które mogą być po prostu niebezpieczne. Mamy teraz na przykład ogłoszenie mobilizacji obywateli Rosji, ale nie możemy wykluczyć, że na przykład obywatele innych państw też będą poddawani jakimś represjom – wyjaśnia "Faktowi" Paweł Jabłoński (36 l.), wiceminister spraw zagranicznych.
Polskie służby przyznają, że może zabraknąć im po prostu sił, aby w razie czego nieść pomoc osobom zatrzymywanym przez Rosjan. Jest to efekt wyrzucenia przez Rosjan aż 45 naszych dyplomatów. To znów spowodowało, że polskie przedstawicielstwa pracują w okrojonym składzie.
Rosjanie mogą brać Polaków jako zakładników
Sygnały, jakie dają służby dyplomatyczne obywatelom swych państw, nie wróżą nic dobrego. Co do tego nie ma wątpliwości Jerzy Marek Nowakowski, były polski ambasador i specjalista do spraw dyplomacji. Stawia przerażającą diagnozę.
— W języku dyplomacji to oznacza, że te kraje uważają, iż jest bardzo poważne zagrożenie konfliktem wojennym na terenie kraju, z którego wzywają do powrotu. Albo, że jest zagrożenie tym, że na przykład ten kraj będzie traktował obywateli owych państw, które nawołują do wyjazdu, jak zakładników – wyjaśnia "Faktowi" Jerzy Marek Nowakowski (63 l.), były ambasador RP na Łotwie i w Armenii.
Do podobnych działań dochodziło przed rosyjską agresją na Ukrainę. Służby apelowały do obywateli swych państw, by opuszczali ten kraj, a gdy Rosja już zaatakowała, Kijów porzuciła też większość dyplomatów. Zdaniem eksperta i znawcy Rosji, jest wiele sposobów, w jaki służby państwa autorytarnego mogą mścić się na obywatelach nieprzyjaznych krajów.
— Represje wobec obywateli innych państw są możliwe i to metodą północno koreańską. Czyli obywatele kraju nieprzyjaznego będą oskarżani na przykład o szpiegostwo, pijaństwo, cokolwiek. A potem trzeba będzie ich wyciągać, albo wymieniać na jakichś jeńców wojennych – uważa Jerzy Marek Nowakowski.
Przypomina, że podobne ostrzeżenia w ostatnich latach były wydawane wielokrotnie, jednak nie dotyczyły Europy i w Polsce mało kto zwracał na nie uwagę. Podobną operację ewakuacyjną przeprowadzano między innymi w Etiopii, gdy wybuchał tam wojna domowa oraz w Iranie i Iraku.
Źródło: Fakt.pl