Polska waluta w tarapatach. Euro wciąż drożeje. Kurs w złotych coraz bliżej rekordu wszechczasów
Złoty nadal osłabia się do głównych walut, w tym dolara, euro i franka szwajcarskiego. Kurs euro jest coraz bliżej historycznego rekordu z marca. Problem w tym, że teraz tak wysokie notowania mogą utrzymać się dłużej. Obraz złotego pozostaje ponury — oceniają ekonomiści.
W czwartek przed południem złoty traci coraz mocniej wobec głównych światowych walut. Za euro trzeba płacić już 4,87 zł, czyli o prawie 1,3 proc. więcej niż w środę. Kurs rośnie niebezpiecznie szybko, przez 10 dni zyskał 15 groszy. Od początku roku wzrósł o niemal 6 proc. Do rekordów wszechczasów brakuje z obecnych poziomów tylko 13 groszy 7 marca 2022 r. (wskutek rosnących obaw o eskalację wojny w Ukrainie i odcięcie Europy od surowców z Rosji) kurs euro chwilowo dotarł do 5,003 zł. Poprzedni rekord to 4,94 zł zanotowany 1 marca 2004 r.
Złoty nadal traci na wartości dzisiaj także do dolara. We wtorek kurs amerykańskiej waluty po raz pierwszy w historii przekroczył poziom 5 zł. Teraz USD/PLN rośnie o 1,9 proc. i za "zielonego" trzeba płacić już 5,05 zł. Od początku roku kurs poszedł w górę aż o 25 proc., ale umocnienie dolara to nie jest kwestia tylko tego roku. Przez ostatnie pięć lat kurs USD/PLN wzrósł o niemal 38 proc.
Nasza waluta mocniej dzisiaj traci do dolara, bo ten znowu umacnia się w porównaniu do euro. Kurs EUR/USD niedawno obniżył się do parytetu, a kilka dni temu dodatkowo obniżył się wyraźnie poniżej jedności (co wskazuje na umacnianie się dolara). Dzisiaj za euro płaci się 0,968 dolara, najmniej od ponad 20 lat. Niektórzy ekonomiści określają złotego mianem "turbo euro" — spadek kursu EUR/USD powoduje bowiem, że mocniej rośnie kurs USD/PLN (i odwrotnie — umacnianie euro powoduje zwykle silniejszy wzrost kursu złotego do dolara).
Wczoraj pisaliśmy, że dolar jest mocny nie tylko swoimi atutami, ale też słabościami innych walut, które rynkowe napięcia tylko uwypuklają. Na razie nie zanosi się na to, aby kurs amerykańskiej waluty istotnie i na dłuższy czas obniżył się poniżej rekordowej granicy 5 zł — przekonują ekonomiści.
Czwartek przynosi również dalsze osłabienie złotego do franka szwajcarskiego. Również tutaj padła kilka dni temu symboliczna bariera 5 zł. Dzisiaj za helwecką walutę trzeba płacić już 5,13 zł, o 1,14 proc. więcej niż w środę. Tylko 10 ostatnich sesji przyniosło wzrost notowań o 20 groszy. Od początku roku kurs CHF/PLN urósł o 15,7 proc., a przez pięć lat o 36 proc.
To istotna informacja — niestety negatywna — dla Polaków. Mamy bowiem 370 tys. kredytów mieszkaniowych w tej walucie (spłacanych przez około 630 tys. osób) o wartości pozostającej do spłaty sięgającej 90 mld zł. Im wyższe stopy procentowe w Szwajcarii, tym droższa obsługa kredytu. W tym tekście można sprawdzić, o ile rosną raty hipotek frankowych z powodu umocnienia helweckiej waluty i wzrostu stóp procentowych.
Ekonomiści ING Banku Śląskiego zwracają uwagę, że w naszym regionie mocno traci forint po ogłoszeniu przez węgierski bank centralny zakończenia cyklu podwyżek stóp. "Słabość forinta będzie ciążyć na PLN. Obraz złotego pozostaje ponury. Czynniki geopolityczne sugerują dalsze umocnienie dolara jako waluty bezpiecznej przystani. Dysparytet stóp amerykańskiego Fed i Europejskiego Banku Centralnego działa cały czas na korzyść dolara, a płynąca z obydwu banków jastrzębia komunikacja pozostaje bez mian, choć rynek zdaje się bardziej wierzyć w zdolność działania Fed niż ECB" — napisali w czwartkowym biuletynie.
Dodają, że mocny dolar zaczyna jednak coraz bardziej szkodzić innym gospodarkom. "Inflacja surowcowa, związana z drogim dolarem, stanowi dodatkowy problem w walce z inflacją w skali światowej. Możliwe więc, że dalsze umocnienie dolara spotka się z odpowiedzią w postaci interwencji na rynku walutowym" — zaznaczyli.
Źródło: Businessinsider.com.pl