Redakcja programu "Jedziemy" ujawniła nieznany dotąd list Donalda Tuska do Władimira Putina z czerwca 2008 r. Opublikowano też treść innego dokumentu, z którym ówczesny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski pojechał do Moskwy na spotkanie z Siergiejem Ławrowem.
Udostępnić / zapisać:W dokumentach pojawiły się między innymi odwołania do czasów rozbiorów Polski i do cara. List skomentował Piotr Wawrzyk, wiceminister spraw zagranicznych. - Szokujące słowa - mówił w TVP INFO.
W styczniu 2008 r. Radosław Sikorski pojechał do Moskwy na spotkanie z szefem rosyjskiej dyplomacji. Według TVP Info ówczesny minister spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska podczas spotkania posiłkował się analizą opracowaną przez MSZ. Treść dokumentu opublikowano na antenie stacji.
Analiza składała się z kilku punktów, które stanowić miały nową "filozofię stosunków polsko-rosyjskich". W programie "Jedziemy" przypomniano ponadto, że w czasie gdy dokument powstał, rosyjski reżim był znany z mordowania swoich przeciwników i prowadzenia wrogiej polityki wobec Polski.
Na pierwszej stronie dokumentu czytamy, że nowa "filozofia stosunków polsko-rosyjskich" miała być budowana na relacjach z Rosją w odniesieniu i w kontekście czasów rozbiorów, kiedy car Rosji był królem Polski.
"Mimo licznych konfliktów w wieku XIX i XX warto przypomnieć charakterystyczny epizod, kiedy po utworzeniu w 1815 r. Królestwa Polskiego car i król polski Aleksander I nadał mu konstytucję wzorowaną na liberalnej napoleońskiej konstytucji Księstwa Warszawskiego, tym aktem Aleksander zaskarbił sobie sympatię Polaków" - napisano w notatce.
W dokumencie opublikowanym przez TVP Info znajdują się również szokujące słowa o tym, w jaki sposób polscy dyplomaci rządu Tuska widzieli osobę samego Putina.
"Doceniamy rolę Władimira Putina w obecnej fazie rozwoju Rosji. Świadomi jesteśmy wielkiej odpowiedzialności, jaką wziął na siebie. Chcemy być przekonani, że zamierza on czerpać z potencjału modernizacyjnego i demokratycznego, tkwiącego w narodzie rosyjskim, właściwie ukierunkowywać współzależności między demokracją a praworządnością i dyscypliną. Istotne jest, czy swoją aktywnością wpisze się w poczet tak zasłużonych dla dzieła modernizacji Rosji liberalnych polityków" - napisano.
W dokumencie, jaki Sikorski zabrał na spotkanie z Ławrowem, składane są deklaracje dalszych działań uzależniania Polski i UE od rosyjskich źródeł energii.
"Istotne znaczenie w zapewnianiu wspólnego bezpieczeństwa i dobrobytu odgrywa współpraca Rosji z Zachodem w sferze energetyki. Uważamy, że tego rodzaju strategiczna współpraca powinna być oparta na porozumieniu wszystkich zainteresowanych stron: producentów, odbiorców i krajów tranzytowych. Widzimy możliwość kompromisu" - możemy przeczytać.
Kolejnym dowodem nowej filozofii w stosunkach polsko-rosyjskich - jak informuje TVP Info - jest nieznany dotąd publicznie dokument, który pokazuje postawę ówczesnego premiera wobec Kremla. Chodzi o list z 5 czerwca 2008 r., który Tusk napisał do Putina. Widnieje pod nim podpis polityka PO.
"Niech mi wolno będzie wyrazić przeświadczenie, że nasza rozmowa - otwarta i rzeczowa - przyczyniła się do umocnienia atmosfery zrozumienia i zaufania między polskimi i rosyjskimi rządowymi ośrodkami decyzyjnymi. W Pana wypowiedziach dostrzegłem zarówno dążenie do poszukiwania wzajemnie korzystnych rozwiązań na wszystkich płaszczyznach kontaktów, jak i gotowość do podejmowania trudnych tematów, z uwzględnieniem wrażliwości strony polskiej" - pisał Tusk.
Ówczesny szef polskiego rządu dodał, że "stosunki polsko-rosyjskie chcemy mocniej osadzić w kontekście relacji rosyjsko-unijnych".
Dalej czytamy też, że "unijno-rosyjski dialog energetyczny sprzyja wypracowywaniu klarownych zasad współpracy i dlatego staramy się aktywnie w nim uczestniczyć".
"Zgłaszane przez Polskę propozycje dotyczące projektów energetycznych są ukierunkowane na zapewnienie przejrzystych reguł współdziałania dostawców oraz odbiorców i mają na celu umacnianie zaufania pomiędzy nimi. Uważamy, że w tej wrażliwej dziedzinie należy unikać takich rozwiązań, które stwarzałyby wrażenie, iż są skierowane przeciw komukolwiek. Wychodzimy w tej sprawie z założenia, że pojęcie dywersyfikacji dostawców bezpośrednio wiąże się z pojęciem dywersyfikacji odbiorców, a wspólnym mianownikiem jest rozwinięta sieć ropociągów i gazociągów" - brzmi treść listu.
W dokumencie znalazło się też oficjalne zaproszenie Putina do Polski.
"Zależy mi, abyśmy mogli wspólnie przyczynić się do ich szybkiego i pozytywnego rozwiązania. Sposobność po temu stwarzałaby dalsze nasze spotkania, zarówno na gruncie dwustronnym, jak też przy okazji przedsięwzięć międzynarodowych z naszym udziałem. Pragnę zarazem ponowić zaproszenie do złożenia przez Pana wizyty w Polsce" - napisał Donald Tusk.
Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk list Donalda Tuska do Władimira Putina ocenił jako "kompromitujący".
"Coś niebywałego, nie wydawało mi się do tej pory możliwe, żeby polski polityk mógł tego rodzaju oczekiwania mieć, czy w ogóle zgłaszać takie poglądy. To jest coś niebywałego i kompromituje takiego polityka" - ocenił Wawrzyk w TVP Info.
Prowadzący program zacytował też - jak powiedział - fragment listu Donalda Tuska do Władimira Putina po jego wizycie w Moskwie: "Uważamy, że w tej wrażliwej dziedzinie (chodzi o energetykę) należy unikać takich rozwiązań, które stwarzałyby wrażenie, że są kierowane przeciw komukolwiek. Wychodzimy w tej sprawie z założenia, że pojęcie dywersyfikacji dostawców bezpośrednio wiąże się z dywersyfikacji odbiorców, a wspólnym mianownikiem tych pojęć jest rozwinięta sieć ropociągów i gazociągów".
"Szokujące słowa, ale myślę, że oddające istotę polityki Donalda Tuska i ekipy PO, którzy traktowali Rosję jako przyjaciela, traktowali Rosję jako wiarygodnego partnera, i mało tego - robili wszystko, żeby tak pozostało, a nie robili nic, żeby tę sytuację zmienić" - ocenił Wawrzyk.
Źródło: Polskieradio24.pl