Po zatrzymaniu szpiega przez polskie służby, eksperci obawiają się, że to może być cała siatka rosyjskiego wywiadu

25 Sierpień 2022

Rzecznik Ministra Koordynatora Służb Specjalnych Stanisław Żaryn przekazał, że ABW zatrzymała Jarosława A. "za gotowość pracy dla rosyjskiego wywiadu". Komunikat nie wyjaśnia jednak zbyt wiele i trudno dotrzeć do szerszych informacji. Zapytaliśmy ekspertów, co sądzą o tej sprawie.

W komunikacie przekazano, że zatrzymany mężczyzna przez wykorzystywanie znajomości, które posiada, zamierzał przekazać Rosjanom "szerokie spektrum informacji". Chodziło o dziedziny obronności i bezpieczeństwa państwa. – Był także gotowy wykonywać inne zlecone przez wywiad zadania na terytorium RP – poinformował rzecznik. Jarosław A., został zatrzymany 11 lipca w województwie śląskim, a w województwach opolskim, łódzkim, warmińsko-mazurskim i małopolskim ABW przeszukała miejsca związane zatrzymanym, ale też innymi osobami, z którymi był on powiązany.

Grzegorz Małecki: Został zrealizowany jeden cel — dobrego PR. Ma to wyłącznie wymiar propagandowy

Były szef Agencji Wywiadu płk Grzegorz Małecki w rozmowie z "Faktem" mówi, że trudno jest odnieść się do tego typu komunikatów.

— Wolę nie komentować sytuacji, w której dysponujemy tak wątłą wiedzą. Sam fakt, że ABW, czy w zasadzie Stanisław Żaryn, udziela tak skąpych informacji, jest po prostu bulwersujący. Albo podaje się wszystko, albo nie podaje się nic. Przedstawianie takich informacji, że dokonano przeszukań w tylu różnych miejscach, bez podania, kim ten człowiek jest i na czym polegały szkody dla bezpieczeństwa państwa, którym w ten sposób zapobiegnięto, nie mieści się w standardach państw demokratycznych. Nie mieści się też w standardach wypracowanych w Polsce po 1990 r. — ocenia Grzegorz Małecki.

— Więc nie wiem, czemu ma służyć tego rodzaju praktyka. To, co jest najistotniejsze w tego rodzaju komunikatach, to zapoznanie opinii publicznej z tym, jakim szkodom zapobiegło aresztowanie tego człowieka. Krótko mówiąc, władza chce się pochwalić, że coś zrobiła, ale nie chce powiedzieć dokładnie co. Przedstawianie takich informacji, z których literalnie nic nie wynika, nie ma żadnego sensu. Jesteśmy skazani jako opinia publiczna na spekulacje — zauważa.

W rozmowie z "Faktem" objaśnia, na czym powinna polegać praca kontrwywiadu. — Istotą kontrwywiadu, jest nie tyle zatrzymywanie ludzi, ile rozpoznawanie i neutralizowanie zagrożeń, przede wszystkim ze strony obcych wywiadów. — Myśmy tego zagrożenia w momencie, kiedy nie doszło do żadnego przestępstwa faktycznego, a dopiero były intencje jego popełnienia, do końca nie poznali. Nie wiemy konkretnie, na czym polegały jego intencje i jakie zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa mógł stanowić. Prawdziwy kontrwywiad ma rozpoznawać zagrożenia, a więc coś, poza tym mężczyzną, także osoby, z którymi on współpracuje — precyzuje były szef AW.

— Powinna zostać zidentyfikowana i zneutralizowana cała infrastruktura wywiadowcza, której częścią jest taki człowiek. W związku z tym jest pytanie, dlaczego na tak wczesnym etapie doszło do jego aresztowania. Czy nie jest to zbyt wczesny etap, który uniemożliwi rozpoznanie osób, z którymi on tę działalność chciał podejmować oraz ich celów i zasobów do ich realizacji — zaznacza.

Grzegorz Małecki mówi nam również, jaki według niego cel ma podawanie tak zdawkowych komunikatów.

— Jeśli informuje się, że się przyznał i złożył obszerne wyjaśnienia, to nie ma obawy o to, że ujawnienie szerszej informacji w jakiś sposób może negatywnie wpłynąć na dalszy tok śledztwa. To jest bardzo niepokojąca praktyka. I na dodatek przeciwskuteczna, bo nie daje społeczeństwu wiedzy, gdzie te zagrożenia i o jakim charakterze, się pojawiają. Informowanie o tego typu rzeczach ma przede wszystkim cel prewencyjny, budujący świadomość społeczną. Społeczeństwo ma się dowiedzieć, gdzie było zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i na czym polegało. Jeśli my takiej wiedzy nie otrzymujemy, to celowość tego komunikatu jest tylko jedna. Został zrealizowany jeden cel — dobrego PR. Ma to wyłącznie wymiar propagandowy — podsumowuje.

Próbowaliśmy uzyskać więcej informacji od rzecznika prasowego Prokuratury Krajowej, prok. Łukasza Łapczyńskiego, ale ten nie mógł przekazać nam bardziej szczegółowych informacji od tych zawartych w oficjalnym komunikacie.

Dzwoniliśmy także do Stanisława Żaryna, ale nie odbierał telefonu. Poprosił o wysłanie SMS-a. Przesłaliśmy SMS z prośbą o kontakt, ale rzecznik nie oddzwonił.

Robert Cheda: Wskazywałoby to na to, że mamy do czynienia nie tylko z jednym człowiekiem

O to, jak mogła wyglądać działalność Jarosława A., zapytaliśmy Roberta Chedę, byłego oficera Agencji Wywiadu. — Przede wszystkim taki człowiek musiał posiadać tzw. możliwości wywiadowcze, czyli miejsce zatrudnienia, które daje mu możliwości penetracji kilku województw — mówi Robert Cheda i dodaje, że chodzi także o możliwość dostępu do pewnych ważnych obszarów. Jak modelowy przykład podaje np. pracownika firmy telekomunikacyjnej, który ma dostępy do różnego rodzaju łącz, także tych związanych z bezpieczeństwem państwa.

— Jeśli dokonywano przeszukań w różnych miejscach, to wskazywałoby na to, że mamy do czynienia nie tylko z jednym człowiekiem, ale prawdopodobnie z jakąś działalnością, w którą włączone były inne osoby. Z pewnością przed zatrzymaniem nasze służby prowadziły grę kontrwywiadowczą, czyli co najmniej obserwację przez dłuższy czas, żeby wykryć te miejsca oraz zidentyfikować podejrzane osoby. Najważniejszy byłby w tym przypadku rosyjski oficer, który "łącznikował", czyli odbierał informacje — wyjaśnia Robert Cheda.

Czy można spekulować, czym mógł jeszcze np. zajmować się zawodowo Jarosław A.?

— Można jedynie przypuszczać, dopóki nie znamy jego miejsca pracy, że może chodzić o biznesmena, który na przykład realizował jakieś kontrakty, albo na rzecz sił zbrojnych, albo szeroko pojętego bezpieczeństwa państwa. Albo pracownika sfery objętej szczególną ochroną kontrwywiadowczą. Więcej nie ma co dywagować bez informacji o tym, gdzie faktycznie był zatrudniony — podsumowuje Cheda.

Wczesniej ZUNR informował  o zatrzymaniu Jarosława A. przez ABW. Obywatelowi Polski przedstawiono zarzut zgłoszenia gotowości działania na rzecz rosyjskiego wywiadu.

 

Źródło: Fakt.pl