Nadchodzi katastrofa. Co jest nie tak z planem transformacji energetycznej Europy?

22 Sierpień 2022

Unia Europejska wkroczyła na ambitną drogę do zmniejszenia zależności energetycznej od Rosji, ale plan ten ma swoje niepokojące pułapki.

W tym kontekście Europejczycy z przerażeniem uświadomili sobie, że Unia Europejska nie tylko importuje ponad 90 proc. gazu, ale że Rosja Władimira Putina dostarcza ponad dwie piąte tego gazu. W marcu Komisja Europejska ujawniła ponadto, że Rosja odpowiada za 27 proc. importu ropy naftowej i 46 proc. importu węgla.

Na spotkaniu europejskich szefów rządów w dniach 10-11 marca Komisja została poproszona o opracowanie planu działania, który zapewni przystępne ceny energii w kolejnym sezonie zimowym. Wkrótce potem Rosja zaczęła odcinać gaz krajom europejskim, które nie spełniły żądania prezydenta Putina, by płacić za niego w rublach. Uniemożliwienie Kremlowi wykorzystania dostaw energii jako narzędzia szantażu stało się priorytetem UE.

Po wycieku szkicu planu Komisji z 13 maja, oficjalny dokument został opublikowany pięć dni później i nazwany REPowerEU.

Przedstawiony na 47 stronach i w szeregu dokumentów towarzyszących, plan ma podwójny cel: uniezależnienie Europy od rosyjskich paliw kopalnych tak szybko, jak to możliwe, najlepiej do 2027 r., a jednocześnie przyspieszenie jej zielonej transformacji.

REPowerEU wpisuje się w inne duże plany klimatyczne UE zatwierdzone w 2020 i 2021 r. Na swój sposób każdy z nich ma fundamentalnie przekształcić system energetyczny Europy. Pakiet Fit for 55 proponuje drastyczne polityki klimatyczne, energetyczne, transportowe i podatkowe w celu zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych netto o co najmniej 55 proc. do 2030 r., w porównaniu z poziomem z 1990 r. Europejski Zielony Ład ma na celu uczynienie UE całkowicie neutralną klimatycznie do 2050 r.

REPowerEU chce iść jeszcze dalej i szybciej — wymagając "mobilizacji na poziomie gospodarki wojennej", jak opisują to naukowcy z Florenckiej Szkoły Regulacji. Aby plan zadziałał, potrzebne będą znaczące dodatkowe inwestycje w wysokości 210 mld euro od teraz do 2027 r.

Wyzwaniem w przypadku tak ambitnych planów jest to, że muszą one zostać uzgodnione przez 27 państw członkowskich, co zabiera czas i może prowadzić do złagodzonych kompromisów. Taki może być los REPowerEU, tym bardziej, że poszczególni członkowie UE będą musieli wziąć na siebie dużą część kosztów.

W rzeczywistości większość najbardziej śmiałych kroków proponowanych przez REPowerEU wymaga wdrożenia na poziomie krajowym, i to przy znacznym koszcie dla krajowych podatników. Bez nowych funduszy unijnych, zadłużone rządy będą walczyły o sprostanie nowym, ogromnym wydatkom, które pojawią się obok tych już nałożonych przez inne pakiety klimatyczne. Sytuacja może stać się jeszcze trudniejsza, gdy w 2023 r. zostaną przywrócone wspólne unijne zasady zaciągania pożyczek, wzywające do konsolidacji fiskalnej.

W końcu to każdy kraj członkowski zdecyduje, czy i w jakim stopniu zagra w grę REPowerEU. Samo to może zagrozić skuteczności planu.

Najbardziej palącym pytaniem jest to, czy plan w swojej obecnej formie jest rzeczywiście w stanie doprowadzić do rzekomej rewolucji energetycznej, czy też może stać się zasłoną dymną dla ukrycia (a w końcu powtórzenia) politycznych błędów z przeszłości, które uczyniły Europę tak niebezpiecznie zależną od brudnych paliw i autokratycznych krajów.

W końcu REPowerEU będzie nadal w dużym stopniu polegać na imporcie paliw kopalnych z krajów trzecich, z których wiele jest nie mniej autorytarnych niż Rosja. Komisja Europejska doskonale wyjaśniła, że nieodnawialne źródła energii, takie jak gaz ziemny, będą częścią miksu politycznego UE "co najmniej do 2030 r." Aby zdobyć te paliwa, czy to poprzez rurociągi, czy poprzez skroplony gaz ziemny (LNG), UE aktywnie poszukuje nowych dostawców. Zainicjowano już rozmowy z "odpowiednimi" partnerami, ostatnio z Azerbejdżanem. Inne potencjalne strony trzecie to Katar, Algieria, Egipt, Korea, Japonia, Nigeria, Izrael, Turcja, Norwegia i Stany Zjednoczone — nie wszystkie z nich to wiarygodne, demokratyczne kraje.

Jak można się spodziewać, pierwszy z czterech filarów REPowerEU — "Dywersyfikacja źródeł energii" — nie spotkał się z aprobatą międzynarodowych organizacji pozarządowych, które twierdzą, że nowy plan energetyczny nie docenia ryzyka związanego z decyzją o spalaniu paliw kopalnych przez kilka kolejnych dekad.

Greenpeace ostrzegł, że REPowerEU nie powstrzyma funduszy płynących do "podejrzanych dostawców brudnych paliw" (a za ich pośrednictwem do represyjnych rządów), ani nie przyczyni się do uczynienia UE niezależną energetycznie. "Nie da się wyjść z uzależnienia poprzez zmianę dilera" — napisała Europejska Federacja Spółdzielni Energii Odnawialnej.

Climate Action Network Europe (CAN) widzi w nowym planie UE ukrytą strategię "outsourcingu" transformacji energetycznej Europy. UE nie powinna osiągać swoich celów emisyjnych i bezpieczeństwa energetycznego "kosztem" krajów, "które stoją w obliczu największego wpływu zmian klimatycznych" — argumentuje CAN.

***

Notatka ZUNR

Elisabeth Krecké jest ekonomistką, byłą doradczynią polityczną Ministerstwa Finansów Luksemburga (2015-2016) i profesorką, związaną z Uniwersytetem Aix Marseille (1994-2004 i 2007-2014) oraz Uniwersytetem Nauki i Technologii w Lille (2004-2007).

Jej badania akademickie koncentrują się głównie na metodach ekonomii prawa, interdyscyplinarnej dziedzinie poświęconej badaniu podejmowania decyzji prawnych i regulacyjnych w różnych domenach, a także efektywności (lub ocenie wpływu) ustaw, polityk rządowych i ram instytucjonalnych.

 

 Źródło: Onet.pl