„Na całym świecie będą się z nas śmiać” – gen. Skrzypczak
Gen. Waldemar Skrzypczak uważa, że zakup południowokoreańskich armatohaubic K9 thunder nie jest dobrym pomysłem.
Polski MON od kilku miesięcy prowadzi zakupy sprzętu wojskowego na szeroką skalę. Obok amerykańskich czołgów Abrams, nasz rząd ma kupić od Korei Południowej myśliwce FA-50 i czołgi K2. Ponadto Polska ma kupić od Koreańczyków armatohaubice K9. "Są one niemal identyczne jak... polskie Kraby" – wskazuje serwis Interia.
Podczas konferencji prasowej pod koniec lipca wicepremier, minister obrony Mariusz Błaszczak powiedział, że chcemy pozyskiwać dla armii tak wiele Krabów, jak to jest możliwe. – Ale nasze potrzeby są dużo większe, niż możliwości produkcyjne Huty Stalowa Wola – dodał szef MON. Zapowiedział, że pierwsze egzemplarze armatohaubic K9 trafią na wyposażenie Wojska Polskiego jeszcze w 2022 r. W kolejnych latach produkcja tej broni ma się odbywać w Polsce. – W perspektywie chcemy także wykorzystać najlepsze doświadczenia z polskich Krabów i najlepsze doświadczenia z K9, żeby za kilka lat znaleźć rozwiązanie wspólne – poinformował Błaszczak.
– Dziś nie ma wielkiego zagrożenia wojną, bo Rosja jest w tej chwili słaba, więc mamy kilka lat spokoju. Nie kupowałbym więc zbyt wielu tych koreańskich "pseudo-Krabów". W tym czasie moglibyśmy zwielokrotnić naszą produkcję. Jeżeli produkujemy teraz 10-12 Krabów rocznie, to zróbmy ich 36 rocznie. To dwa dywizjony, wystarczająca liczba. To realne liczby przy zarządzaniu menadżerskim, nie politycznym. Przy innym zarządzaniu będzie totalna klapa – powiedział w rozmowie z Interią gen. Waldemar Skrzypczak.
– Na całym świecie będą się z nas śmiać, że chodzimy po sprzęt do kogoś, a mamy możliwości sprzętowe na miejscu. Kupujemy przecież coś, co mamy u siebie. No gdzie tak jest?! Przecież powinniśmy być w tym zakresie autonomiczni, a nigdy nie będziemy przy takim zarządzaniu – stwierdza wojskowy.
Źródło: DoRzeczy.pl