6 Sierpień 2022

Nie cichną komentarze na temat skeczu kabaretu Neo-Nówka pt. "Wigila-2022". W rozmowie z Radiem TokFM Roman Żurek przyznał, że przygotowując satyrę, liczyli się z tym, że wywoła niemałe zamieszanie. "Szkoda tylko, że nie wszyscy zadają sobie trochę trudu, żeby zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi" — podkreślił.

Udostępnić / zapisać:

30 lipca w Koszalinie odbył się Festiwal Kabaretu. Chociaż nic na to nie wskazywało, to o imprezie jest głośno. Wszystko za sprawą kontrowersyjnego skeczu Neo-Nówki, w którym komicy zakpili z rządu, wyborców Prawa i Sprawiedliwości oraz Telewizji Polskiej.

W sieci pojawiło się wiele komentarzy, w tym także polityków PiS oraz opozycji. "Dzisiaj w kabarecie wystarczy na serio powiedzieć, jak jest" — skomentował Maciej Lasek z Platformy Obywatelskiej. "Trochę nie wierzyłem, że opozycja robi inbę o kabaret" — napisał Radosław Fogiel, poseł PiS.

Teraz głos w całej sprawie zabrał Roman Żurek z kabaretu Neo-Nówka, który przyznał, że zamieszanie wokół skeczu wcale go nie zdziwiło. "Nie wiem, czy jestem zaskoczony. W tym kraju już mnie nic nie zaskakuje. Nie wiem, czy można to nazwać awanturą, to jest generalnie problem odbioru społecznego kabaretu. Jest to forma przekazu pewnych treści i tego, co myślą ludzie i my po prostu to pokazujemy. Część widzów odbiera to dosłownie, nie rozumiejąc przesłania. Rozumieją to dosyć opacznie. Stąd taka forma ekspresji" — mówił na antenie TokFM Roman Żurek z kabaretu Neo-Nówka.

"Dostaliśmy rzeczywiście mnóstwo negatywnych opinii, ale może nawet więcej pozytywnych opinii. Jak to w naszym kraju — jesteśmy spolaryzowani, podzieleni, dlatego liczyliśmy się z takim odbiorem. Szkoda tylko, że nie wszyscy zadają sobie trochę trudu, żeby zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi" — dodał.

W dalszej części rozmowy komik przyznał, że ich kabaret jest jedynie odzwierciedleniem tego "co ludzie myślą". Żurek przyznał, że otrzymali wiele pozytywnych komentarzy od Polaków, którzy podziękowali im za to, że wypowiedzieli na głos słowa, których niektórzy się boją. "Jesteśmy szczerzy w tym przekazie. Tutaj nie chodzi o atak na partię rządzącą, a raczej o to, co się dzieje ogólnie w naszym kraju. Zawsze będą jakieś sytuacje, w których będzie nas można potraktować jako zwolenników opozycji, a przeciwników partii rządzącej, ale my jesteśmy tylko przedłużeniem głosu społecznego" — podkreślił.

Żurek twierdzi, że jeżeliby przedstawiciele partii rządzącej jeździli po miasteczkach i spotykali się ze wszystkimi wyborcami, to być może usłyszeliby od nich podobne słowa. "Niestety nie mieli takich możliwości, więc usłyszeli to od nas" — mówi. Satyryk podkreśla, że chciałby uniknąć porównań politycznych, a skupiłby się na przerwaniu wojny polsko-polskiej. Jego zdaniem w społeczeństwie doszło do bardzo dużych podziałów.

"Chcemy, żeby ten kraj był normalny. Nie musi być podzielony i wyraziliśmy to w mocnych słowach. Niektórych będą raziły przekleństwa, ale był to upust naszych emocji. Polsat o tym nie do końca wiedział" — zaznacza. Założyciel Neo-Nówki dodaje, że Polska "zmierza w złym kierunku", a odpowiedzialni są za to przedstawiciele wszystkich partii, niezależnie od strony politycznej. I chociaż uważa, że nastrojów nie uda się zmienić, to chciałby wraz ze swoim kabaretem mówić głośno to, co myśli.

Komik odniósł się także do krytyki, która padła pod adresem Neo-Nówki ze strony partii rządzącej. Żurek uważa, że zdenerwowanie niektórych polityków wynika z tego, że nie zrozumieli przesłania całego skeczu.

"Oczywiście zarzucają nam, że jesteśmy proopozycyjni, co jest bzdurą. Staramy się patrzyć na to wszystko z boku. Robiliśmy kiedyś skecz o orędziu pijanego prezydenta Kwaśniewskiego, a telewizja nam to ocenzurowała. Puściła to w pociętych fragmentach, kiedy prezydent ustąpił. Później mieliśmy skecz o prezydencie Komorowskim, gdzie pokazaliśmy go w niekorzystnym świetle" - mówi Żurek, dodając, że od wielu lat pokazują polityków w krzywym zwierciadle, niezależnie od strony politycznej.

30 lipca w Koszalinie odbył się Festiwal Kabaretu. Chociaż nic na to nie wskazywało, to o imprezie zrobiło się całkiem głośno: wszystko za sprawą kontrowersyjnego skeczu Neo-Nówki. W opowiedzianej historii widzowie zobaczyli sprzeczkę ojca, który jest wielbicielem "rządu Jarosława", z synem, który wspiera opozycję. A wszystko to w konwencji znanego z 2018 r. skeczu pt. "Wigilia".

Co prawda obaj bohaterowie zostali ukazani w negatywnym świetle — zależy im tylko na spadku po ojcu — ale wielu widzi w skeczu wrocławskiego kabaretu przede wszystkim ostrą satyrę, krytykującą obecną władzę i jej wyborców.

Podobny precedens już był – Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył postępowanie karne wobec pisarza Jakuba Żulczyka, który nazwał prezydenta Andrzeja Dudę „debilem”. Sąd uznał, że wpis w mediach społecznościowych należy traktować jako satyryczny felieton o niskiej szkodliwości społecznej.

Źródło:  Onet.pl

 

Udostępnić / zapisać:

Aby pierwszym poznać wiadomości z Zachodniej Ukrainy, Polski i z całego świata, dołącz do kanału ZUNR w Telegram.