Pracownicy likwidowanej przez MON jednostki chcą blokować most na Odrze
Resort obrony zapowiada wielką rozbudowę armii. Na razie jednak nie radzi sobie z likwidacją niewielkiej jednostki. 1 lipca przestał istnieć 44. Wojskowy Oddział Gospodarczy w Krośnie Odrzańskim, a jego pracownicy i żołnierze dowiedzieli się o tym dopiero tydzień później.
Kiedy sprawę opisał Onet, z kadrą jednostki w końcu spotkali się jej przełożeni.
— Przyjechali pod presją medialną, ale chyba sami nie wiedzą, co mają dalej robić. Komicznie to wygląda — opowiada uczestnik spotkania.
44. Wojskowy Oddział Gospodarczy (WOG) w Krośnie Odrzańskim, zajmował się zabezpieczeniem logistycznym jednostek wojskowych m.in. w garnizonach Krosno Odrzańskie, Sulechów, Zielona Góra. W sumie 44. WOG zaopatrywał w potrzebne materiały i sprzęt ponad 8 tys. żołnierzy z tego regionu.
Jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie w Ministerstwie Obrony Narodowej podjęto decyzję o rozbudowie struktur wojskowych na wschodzie kraju. Po cichu jednak resort likwiduje te znajdujące się na zachodzie. Ofiarą takiej polityki padł właśnie 44. WOG. Onet zapytał resort obrony o powód likwidacji tej jednostki. W odpowiedzi wydziału prasowego Centrum Operacyjnego MON czytamy: "decyzja o rozformowaniu 44 Wojskowego Oddziału Gospodarczego (WOG) jest związana z reorganizacją systemu zabezpieczenia logistycznego. Chodzi o dostosowanie struktur do obecnych potrzeb sił zbrojnych".
Na początku lipca opisaliśmy kulisy likwidacji jednostki w Kroście Odrzańskim. Plotki na ten temat krążyły wśród pracowników i żołnierzy 44. WOG już od wiosny tego roku. — Nikt ich jednak oficjalnie nie potwierdził. Żyliśmy więc w przekonaniu, że zanim zapadną jakieś decyzje, ktoś z nami porozmawia, wyjaśni sytuację. Nic takiego się jednak nie stało — mówi pracownik jednostki.
Tymczasem na początku lipca, jak grom z jasnego nieba gruchnęła wiadomość, że od pierwszego dnia tego miesiąca jednostka przestała istnieć. Jej pracownicy i żołnierze oficjalnie dowiedzieli się o tym jednak dopiero 6 lipca. To nie był dla nich koniec zaskoczeń. Wkrótce do 44. WOG wpłynęła poprawka do rozkazu o likwidacji jednostki. — Ktoś na górze zorientował się, że nie da się jej zlikwidować z dnia na dzień, dlatego termin przesunięto na 31 grudnia — mówi pracownik WOG.
Problem w tym, że wyżsi przełożeni nie przeprowadzili rozmów kadrowych z pracownikami WOG, nie zaproponowano im też nowych stanowisk. — Mało tego, nie przekazano nam żadnych wiążących wytycznych, na temat tego, jak mamy postępować, kiedy i komu zdać zadnia, jak się rozliczać. Zapanował kompletny chaos — mówi pracownik 44. WOG.
Kilka dni po opisaniu sprawy przez Onet, w drugiej połowie lipca do jednostki w Krośnie Odrzańskim w końcu przyjechali wyżsi przełożeni z Regionalnej Bazy Logistycznej we Wrocławiu oraz z Wojskowego Oddziału Gospodarczego w Węgrzynie, który ma w przyszłości przejąć obowiązki WOG-u z Krosna Odrzańskiego.
— Przyjechali zrobić zebranie z pracownikami ze względu na szum medialny, jaki powstał po waszym tekście. Mieli uspokoić sytuację, ale ogólnie to komicznie wyglądało — mówi pracownik 44. WOG. Inny dodaje: — Podczas tego spotkania nie uzyskaliśmy żadnych odpowiedzi na pytanie, co dalej z nami będzie, nie zaproponowano nam żadnych rozwiązań. Chyba przyjechali tylko po to, by przyjechać, ale odnieśliśmy wrażenie, że sami nic nie wiedzą. Nawet było mi żal tych oficerów.
Jedyne konkrety, jakie wówczas padły, to te, że pracowników krośnieńskiej jednostki do końca września przejmie WOG w Wędrzynie. Problem w tym, że będą tam oni zatrudnieni jedynie do końca grudnia tego roku, czyli do ostatniego dnia istnienia ich jednostki. — Wędrzyn przyjmie nas tylko na papierze i od razu jesteśmy do zwolnienia, ponieważ nie ma tam wolnych estetów — mówi pracownik.
Kolejnym problemem związanym z likwidacją jednostki z punktu widzenia jej pracowników jest sposób przekazywania obowiązków do WOG-u w Wędrzynie. — Już przed wysłaniem rozkazu o rozformowaniu jednostki powinny być jakieś plany, a do nas przyszedł rozkaz i teraz radźcie sobie sami. Z góry nie ma żadnych decyzji, dlatego wszystko stoi w miejscu. Na razie oddolnie dogadują się te same sekcje u nas i w Wędrzynie — mówi pracownik i dodaje, że przed nimi jeszcze jest ogromna praca do wykonania m.in. inwentaryzacja magazynów, w których są zapasy wojskowe.
— Tych magazynów jest kilka. Góra naciska, by zrobić szybko ich inwentaryzację w krótkim czasie, a nawet nie powołali komisji — dodaje nasz rozmówca.
Doświadczony oficer zajmujący się logistyką przyznaje, że proces likwidacji jednostek w siłach zbrojnych traktuje się trochę po macoszemu. — Metodycznie powinno być tak, że jeśli wpływa rozkaz o rozformowaniu, to na dowódcy ciąży obowiązek powołania komisji, przygotowaniu harmonogramu, rozmów kadrowych itp. To jest dość skomplikowany proces, dlatego wszystko wcześniej powinno być dobrze przygotowane, inaczej wkrada się bałagan — dodaje.
Jego zdaniem resort obrony planując rozbudowę armii powinien przemyśleć i zreformować cały system logistyczny. — Wojskowe Odziały Gospodarcze nie sprawdziły się zwłaszcza, jeśli chodzi o jednostki operacyjne. Tu potrzebna jest duża zmiana. Przykład Krosna Odrzańskiego pokazuje, że zamiast poprawiać istniejący system, burzymy stary i to dość nieudolne, kosztem zatrudnionych w tej jednostce pracowników i żołnierzy — dodaje.
Nad losem zwalnianych pracowników 44. WOG po tekście Onetu pochyliła się też dr Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka i wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy. W interpelacji wysłanej do MON podkreśla, że dużą liczbę osób wśród zatrudnionych w jednostce stanowili specjaliści do spraw logistyki. Posłanka pyta więc, jak MON zamierza zagospodarować ich umiejętności oraz jakie propozycje pracy dostali. Zauważa też, że resort obrony "w swoich zadaniach ma dbanie o terytorialny system zaopatrywania oraz reagowanie na rosnące potrzeby w zakresie realizacji zadań zabezpieczenia i wsparcia logistycznego jednostek wojskowych". Dlatego posłanka Kucharska-Dziedzic, chce wiedzieć, jak likwidacja 44. WOG w Krośnie Odrzańskim wpłynie na bezpieczeństwo Polski? Na razie MON nie odpowiedziało na jej interpelację.
— W zawiązku z tym, że nikt z nami poważnie nie rozmawia, że nie dostaliśmy propozycji pracy i stoi przed nami wizja bezrobocia, nie chcemy czekać z założonymi rękami. Jednym z pomysłów, by resort nas w końcu zauważył, jest blokada mostu na Odrze. Może wtedy zaczną się jakieś rozmowy, bo na razie to, co z nami robią, jest po prostu nieludzkie — zapowiada pracownik 44. WOG.
Źródło: Onet.pl