Polacy muszą szykować się na szok

30 Lipiec 2022

Inflacja w Polsce do końca tego roku ma już znacząco nie przyspieszać, ale towary i usługi będą wciąż drożeć. Początek przyszłego roku może przynieść wzrost cen rzędu nawet ponad 20-kilku procent.

Słowem, obecna mała wakacyjna stabilizacja inflacji to nie koniec kłopotów dla naszych portfeli. Pytaniem otwartym zostaje także, co w tej sytuacji zrobi rząd. Na razie mamy jasną deklarację premiera o przedłużeniu tarczy antyinflacyjnej.

Główny Urząd Statystyczny podał wstępny odczyt inflacyjny za lipiec tego roku. Wynika z niego, że ceny dóbr i usług były średnio o 15,5 proc. wyższe niż rok wcześniej. To pierwszy miesiąc od roku bez wzrostu inflacji – pomijając tarczę antyinflacyjną w lutym 2022 r.

Premier, odnosząc się do cen w kraju, mówił, że przedłuża tarczę antyinflacyjną do końca tego roku. Ma tez nadzieję, że 2023 r. przeniesie już pewien oddech w tym zakresie.

Cieszę się, że nie ma gwałtownego skoku inflacji, ale to jeszcze za wcześnie, by odtrąbić odwrót inflacji. Inflacja zwykle działa w pewnym horyzoncie czasowym, co najmniej roku. Myślę, że podwyższona inflacja będzie też w przyszłym roku, ale już w przyszłym roku, wierzę w to, zacznie być w trendzie opadającym – powiedział premier podczas piątkowej konferencji prasowej.

Ekonomiści nie mają wątpliwości – to  nie koniec problemów dla naszych portfeli, a początek przyszłego roku będzie oznaczał dla nas jeszcze większe podwyżki. Pytaniem otwartym zostaje także, co zrobi w tej sytuacji rząd.

"Premier zapowiedział, że tarcze antyinflacyjne zostaną przedłużone do końca roku. Biorąc pod uwagę mechanikę i zasady tworzenia projekcji inflacyjnej NBP, pokaże ona w listopadzie skok inflacji w I kwartale do przedziału 20-25 proc." – prognozują analitycy mBanku.

Uważają oni, że tarcze będą obowiązywały dłużej. Zdaniem ekspertów banku faktyczna inflacja będzie jednak w tym konkretnym kwartale bliska 20 proc. z uwagi na podwyżki cen energii elektrycznej, ciepła i gazu.

"Nie zmieniamy zdania, że ten skok inflacji będzie przeźroczysty dla polityki pieniężnej" – przewidują, co oznacza, że NBP raczej nie powinien reagować na ten skok inflacji, w szczególności, że będzie to okres najgłębszego dołku dla naszego wzrostu gospodarczego. Wtedy też nad Wisłę zawita pełnoprawna stagflacja, a GUS może podać odczyt PKB ze spadkiem względem 2022 r.

Na początek 2023 r. zwracają również uwagę specjaliści PKO BP. Zakładają oni, że inflacja weszła teraz w fazę "płaskowyżu".

"Szacujemy, że będzie ona do września oscylować wokół 15 proc. rdr, a do końca roku nieznacznie obniży się do ok. 13,5 proc. rdr. Wysokość inflacji na początku przyszłego roku zależeć będzie od momentu wygaszenia Tarcz Antyinflacyjnych i skali podwyżek cen energii. Lipcowe dane wspierają scenariusz szybkiego końca cyklu podwyżek stóp NBP (max. jedna podwyżka o 50 pb we wrześniu)" – czytamy w komentarzu banku.

Przypomnijmy, że prof. Glapiński na molo w Sopocie przekonywał, że Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy jeszcze raz - i to co najwyżej o 25 punktów bazowych.

Skąd miałby się wziąć wystrzał inflacji w styczniu przyszłego roku? Jak już nie raz pisaliśmy w money.pl, prezes URE zatwierdził rekordowo wysokie stawki za ogrzewanie, wynoszą od kilkudziesięciu do kilkuset procent.

Niestety, to dopiero początek podwyżek. Wzrost opłat za ciepło odczują teraz mieszkańcy spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych, bo objawią się w podwyżkach czynszów. Jakby tego było mało, zimą może zabraknąć gazu i węgla. W dodatku wiele przedsiębiorstw jest pod kreską i może nie mieć pieniędzy na zakup opału. Pozostaje nam liczyć tylko na to, że tegoroczna zima będzie lekka.

Wszystko okaże się więc na początku przyszłego roku, kiedy poznamy nowe cenniki. Co więcej, szacunki dotyczące na przykład kosztów ogrzewania w spółdzielniach mieszkaniowych czy wspólnotach mogą jeżyć włosy na skórze. Roczne koszty ogrzewania gazem mogą wzrosnąć niemal dwukrotnie z ok. 2,4 tys. zł do blisko 5,7 tys. zł, podczas gdy te oparte na węglu z ok. 1,7 tys. zł do ok. 3,1 tys. zł.

Wyliczenia te krótko podsumowywał na Twitterze Maciej Bukowski, ekonomista i szef WiseEuropa, think-tanku zajmującego się m.in. ekonomicznymi aspektami zmian klimatu: "Oto co nas czeka jesienią, jak już urzędowy optymizm polityków spotka się z rzeczywistością".

 

Źródło:  Money.pl