Rządowy program dopłat do węgla nie działa, za co Mateusz Morawiecki obwinia właścicieli składów. Szef rządu tłumaczył mieszkańcowi Turowa, że ze strony przedsiębiorców "nie ma woli współpracy". Jednocześnie przyznał, że z dostępnością węgla Polska będzie mieć "dużo problemów w najbliższych tygodniach, miesiącach".
Udostępnić / zapisać:Morawiecki spotkał się w sobotę z Turowie (woj. Zachodniopomorskie) z mieszkańcami powiatu szczecineckiego, którzy mogli zadawać pytania premierowi. Jedno z nich dotyczyło możliwości kupna węgla po cenie określonej przez rząd. Uczestnik spotkania twierdził, że w powiecie szczecineckim są trzy składy węgla, z których tylko jeden jest czynny i oferuje ekogroszek za 2,9 tys. zł za tonę.
– Rzeczywiście jest problem na styku naszej próby zbudowania systemu, który doprowadzi do tego, że będzie można kupić węgiel po tej ustalonej cenie, a wolnym rynkiem, rynkiem składów węgla, które musiałyby w odpowiedni sposób zareagować. Tego typu problemy z innych części kraju też do mnie docierają, że w składach węgla nie ma tej woli współpracy, jaką zakładaliśmy na początku – mówił Morawiecki.
Zaznaczył, że rząd myśli nad "innymi, dodatkowymi uwarunkowaniami, jeszcze innymi elementami tego systemu", by w najbliższym czasie węgiel był dostępny.
– Bo dziś największym problemem jest to, że w ogóle nie ma węgla, ekogroszku w wystarczającej ilości. Bo węgiel do pieców ściągaliśmy przez ostatnie lata z Rosji. (…) Spółki skarbu państwa zostały poproszone o to, by zamawiały ten węgiel z Kolumbii, Indonezji, na całym świecie. Żeby statki z węglem płynęły do Polski – powiedział premier.
Ocenił, że z dostępnością węgla Polska będzie mieć "dużo problemów w najbliższych tygodniach, miesiącach".
Zgodnie z założeniami ustawy o maksymalnej cenie węgla, przeciętny Kowalski zapłaci za tonę surowca mniej niż 1 tys. zł. Drugi tysiąc różnicy dopłaci sprzedawcom surowca państwo, czyli podatnicy.
„Węgla z dotacją nie wystarczy dla wszystkich. To prosta matematyka. Rząd przewidział na ten cel 1,5 mld zł do końca roku. Dzieląc kwotę na 1070 zł dopłaty, wychodzi, że tych pieniędzy wystarczy na 1,4 mln ton, a chętnych będzie na ok. 9 mln ton. Węgiel za "tysiaka" będzie chciał kupić każdy — zarówno ci, którzy jeszcze go nie kupili, jak i ci, którzy już mają pełne piwnice. Wobec tego statystycznie w takiej cenie nabędzie go co szósty chętny” — mówił Onetowi Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla.
Rozmówca z Onet.pl wyjaśnił też, że nowe przepisy nie zadziałają na ceny w przypadku opału z zagranicy, bo koszt jego nabycia są znacznie wyższe i sprzedawany jest obecnie w przedziale 2,5-3,5 tys. zł za tonę. Import to w tym momencie ponad połowa rynku węgla opałowego.
Źródło: Onet.pl