20 Grudzień 2022

Podczas gdy Jarosław Kaczyński objeżdża kraj, atakując zachodniego sąsiada, Warszawa i Berlin w ostatnim czasie porozumiały się w zaskakująco wielu obszarach.

Udostępnić / zapisać:

Czy to może być zbieg okoliczności? Od końca listopada przynajmniej pięć przebłysków słońca przebiło, zdawałoby się do tej pory szczelnie zachmurzone, niebo relacji przez Odrę.

Po wielu perturbacjach Warszawa zgodziła się, aby niemieckie patrioty broniły naszego kraju. Być może nawet 600 żołnierzy Bundeswehry będzie służyło przy ich obsłudze na polskiej ziemi – rzecz do tej pory niespotykana. 12 grudnia z wizytą do Berlina, którą w gabinecie prezydent Franka-Waltera Steinmeiera uznano za udaną, pojechał Andrzej Duda. W delegacji znalazł się minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk, który następnego dnia z premierem Morawieckim ustalił w Brukseli warunki uwolnienia funduszy z KPO – sygnał wskazujący na zaangażowanie Niemiec w rozwiązanie sporu o praworządność.

W tym samym czasie Mercedes ogłaszał mega-inwestycję (1,3 mld euro) w budowę fabryki elektrycznych samochodów dostawczych w Jaworze – znak zaufania wielkiego biznesu zza Odry do przyszłości Polski mimo wątpliwości w sprawie demokracji i rządów prawa.

Wreszcie z naszych informacji wynika, że zakulisowo toczą się rozmowy między Orlenem a firmami posiadającymi rafinerię w Schwedt o przejęciu przez polskiego potentata zakładu zapewniającego paliwa dla niemieckiej stolicy i jej regionu. To oznaczałoby bezprecedensowe wejście polskiego biznesu na niemiecki rynek i krok ku zrównoważeniu relacji gospodarczych.

Nacisk Amerykanów

Jak tłumaczyć taką sekwencję? Nad Szprewą wywołuje ona pewien optymizm co do relacji z sąsiadem zza Odry, choć niewielu widzi w tym wynik jakiegoś całościowego planu władz w Warszawie. Raczej efekt ogromnych interesów gospodarczych i politycznych, jakie łączą oba kraje i których nie da się ominąć. A także słabe przełożenie na sondaże ataków Kaczyńskiego na Niemcy, co może skłonić PiS, jeśli nie do jednoznacznej zmiany kursu, to przynajmniej równoległego do antyniemieckiej propagandy załatwiania spraw nad Szprewą.

W tle są też Amerykanie. Już w czasie wizyty szefa MSZ Zbigniewa Raua w Waszyngtonie pod koniec września polski minister miał usłyszeć od swoich rozmówców wyrazy irytacji narastającym konfliktem między oboma sojusznikami USA w chwili, gdy Zachód musi zachować jedność wobec rosyjskiej agresji w Ukrainie. Te apele amerykańskiej dyplomacji tylko wzmocniły spór o patrioty, co odegrało kluczową rolę w zmianie stanowiska Warszawy.

Niemcy były, Niemcy są wielkim mocarstwem europejskim i są także wielkim sąsiadem Polski, z którym Polska jest związana najsilniejszymi nićmi - mówił prezydent Andrzej Duda, w czasie wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Niemiec, Frankiem-Walterem Steinmeierem.

Równie przełomowa dla relacji przez Odrę, co wysłanie kilkuset żołnierzy Bundeswehry do Polski do obsługi patriotów, może mieć inwestycja Orlenu w Schwedt. Na razie rządy obu krajów negocjują nad zapewnieniem paliwa dla tego zakładu (i rafinerii w Leuna). Co prawda surowiec wciąż płynie z Rosji ropociągiem Przyjaźń, jednak dwaj jego mniejszościowi udziałowcy, Shell i ENI, chcą z tym skończyć. Na początku grudnia minister środowiska Anna Moskwa i gospodarki Niemiec Robert Habeck podpisali umowę w tej sprawie. Zakłada ona, że Schwedt byłby zasilany poprzez gdański Naftoport 3,5 mln ton ropy rocznie. Orlen, który jest już współudziałowcem dawnej rafinerii Lotosu w stolicy Pomorza z Saudi Aramco, mógłby pomóc w sprowadzeniu surowca z królestwa Saudów do Niemiec.

Polska oczekuje w zamian pomocy Berlina w sprowadzeniu z portu w Rotterdamie diesla, który do tej pory czerpaliśmy z Rosji. Warunkiem takiej współpracy dla polskich władz jest jednak to, że nie skorzysta na tym powiązany z Kremlem Rosnieft. Rosyjski potentat formalnie wciąż pozostaje właścicielem 54 proc. udziałów w Schwedt, choć jego akcje zostały czasowo przejęte przez niemiecki państwowy fundusz powierniczy. Ten układ wygasa w marcu. Z niemieckiej stolicy można jednak usłyszeć, że wszystko jest na dobrej drodze, aby ostatecznie odciąć Rosjan od tej inwestycji.

Gdyby tak się stało, otwierają się znacznie szersze możliwości współpracy. Z naszych informacji wynika, że poufne rozmowy w sprawie przejęcia mniejszościowego (30 proc.) pakietu akcji od Shella prowadzi Orlen (spółka nie komentuje tych doniesień). Jest też prawdopodobne, że polski potentat byłby gotowy przejąć udziały obebrane przez niemieckie państwo od Rosnieftu.

– Polacy chcą mieć decydujący głos w zarządzaniu Schwedt – mówią nasi rozmówcy. W ten sposób Orlen, który rozwija sieć inwestycji w Europie Środkowej, stałby się znaczącym graczem na niemieckim rynku paliw, w szczególności dostawcą dla Berlina.

Praworządność? Sprawa dla Brukseli

Dlaczego niemieckie władze nie obawiają się oddać tak ważnego zakładu w ręce powiązanej z polskimi władzami firmy mimo wątpliwości wokół rządów prawa w Polsce i załamaniu oficjalnych polsko-niemieckich relacji? Przede wszystkim dlatego, że relacje gospodarcze przez Odrę zasadniczo są niezależne od klimatu politycznego. Przykładem jest sprzedaż polskiej prasy regionalnej Orlenowi przez Verlagsgruppe Passau. Jest ona zgodna z tą samą logiką, która przesądziła o decyzji BMW o budowie wartej miliard euro fabryki aut w rządzonych przez Viktora Orbána Węgrzech.

Zły klimat dwustronnych stosunków nie powstrzymał też Daimler-Benza przed ogłoszeniem na początku zeszłego tygodnia mega-inwestycji w Jaworze na Dolnym Śląsku. Zakład jest przedstawiany jako rozbudowa istniejącej tu produkcji baterii Mercedesa, aby nie wywoływać buntu niemieckich związków zawodowych oczekujących takiej skali inwestycji na terenie Niemiec. Faktycznie jednak to dowód zaufania biznesu w RFN do przyszłości gospodarczej i przynajmniej minimalnej stabilności politycznej nad Wisłą w nadchodzących dziesięcioleciach.

Codzienne ataki Jarosława Kaczyńskiego na zachodniego sąsiada to tylko kampania wyborcza – dał do zrozumienia w Berlinie polski prezydent.

Od początku sporu o praworządność oficjalne stanowisko Berlina się nie zmieniło: to sprawa między Komisją Europejską a władzami w Warszawie. Niemniej już w umowie koalicyjnej rządu Olafa Scholza zwrócono uwagę na obronę praworządności w Unii. Zależy na tym w szczególności jednemu z koalicjantów: Zielonym.

W tym kontekście sekwencja wydarzeń, w której Andrzej Duda spotyka się w Berlinie z Frankiem-Walterem Steinmeierem dzień przed porozumieniem w tej sprawie w Brukseli między premierem Morawieckim i szefową KE Ursulą von der Leyen musi budzić zaciekawienie. Kompetencje niemieckiego prezydenta są ograniczone, ale autorytet nad Szprewą – znaczący. Utrzymuje on także bliskie relacje z innym politykiem SPD, kanclerzem Scholzem. A ten w ostatecznym rachunku będzie miał duży wpływ na sposób, w jaki będzie interpretowane wprowadzenie w życie porozumienia między polskim rządem i Brukselą.

W Berlinie można usłyszeć, że rozwiązanie sporu o praworządność miałoby bardzo pozytywny wpływ na relacje dwustronne. I to nawet jeśli taki sukces mógłby zwiększyć szanse PiS na utrzymanie władzy po przyszłorocznych wyborach.

 

Źródło: Rp.pl

Udostępnić / zapisać:

Aby pierwszym poznać wiadomości z Zachodniej Ukrainy, Polski i z całego świata, dołącz do kanału ZUNR w Telegram.