To zatwierdzona przez Pekin nieoficjalna interwencja dyplomatyczna spowodowała, że USA zablokowały w marcu br. pomysł Warszawy, by dostarczyć Ukrainie myśliwce MiG-29 – pisze „The Spectator”.
Udostępnić / zapisać:W artykule opublikowanym na łamach „The Sepctator”, Owen Matthews opisuje rolę, jaką od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej odgrywa chińska dyplomacja. Jego zdaniem, choć oficjalnie jest ona dyskretna, to jednak ma zdecydowany wpływ na decyzje podejmowane w Waszyngtonie i w Moskwie.
Zaznacza zarazem, że „w rzeczywistości, Chiny konsekwentnie wspierały tylko jedną stronę – swoją własną”. Dodaje jednak, że „iluzja chińskiego wsparcia była jedną z wielu błędnych kalkulacji, które doprowadziły Władimira Putina na ścieżkę wojny”.
Matthews opublikował też w artykule pewne wątki, które rozwija i po raz pierwszy ujawnia w swojej nowej książce pt. „Overreach”. Dotyczy to m.in. zakulisowych działań Pekinu. Autor twierdzi m.in., że to interwencja dyplomatyczna Chin, przeprowadzona nieoficjalnymi kanałami, doprowadziła do zablokowania przez USA porozumienia o wysłaniu polskich MiG-29 na Ukrainę.
Punktem wyjścia dla Matthewsa jest ogłoszone na początku lutego br. przez Chiny i Rosję, w dniu otwarcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich, nieograniczone partnerstwo „bez ograniczeń”. Oba kraje miały odtąd rozwijać dalszą współpracę, a także wspierać się nawzajem w sporach z Ukrainą i Tajwanem. Według artykułu, umowa miała mieć poufny aneks, na którym od wielu lat zależało Rosji. Miał on zawierać zobowiązanie do wzajemnego udzielenia sobie pomocy wojskowej w przypadku agresji zewnętrznej. Pod naciskiem Chin wprowadzone zostało jednak zastrzeżenie, które wyłącza z porozumienia terytoria anektowane niedawno w toku działań zbrojnych. W ten sposób, Pekin uwolnił się od zobowiązań do reakcji w razie ataku na anektowane przez Rosję obszary Ukrainy.
Autor twierdzi w tym kontekście, na podstawie relacji swoich źródeł, że Chiny wiedziały wcześniej o rosyjskich planach przeprowadzenia „operacji wojskowej” na Ukrainie. Rosjanie mieli jednak przedstawić ją Chińczykom jako „ograniczoną operację celem odzyskania utraconej rosyjskiej prowincji”. Taka narracja odpowiadała Chinom w kontekście ich sporu z Tajwanem.
Jednak, jak czytamy w artykule, skala rosyjskiej „operacji wojskowej” zaskoczyła władze Chin. Stąd, choć Pekin oficjalnie popierał Putina i obwiniał NATO za wywołanie konfliktu, to nieoficjalnie strona chińska była głęboko zaniepokojona, „że Putin przesadził i może sprowokować Zachód do stworzenia jednolitego frontu, którego można byłoby uniknąć w razie ograniczonej operacji w Donbasie”.
Wówczas pojawiła się sprawa przekazania przez Polskę myśliwców MiG-29 Ukraińcom. Propozycja polskiego rządu została odebrana w Pekinie negatywnie, z zaniepokojeniem, jako grożąca dalszej eskalacji konfliktu.
„Prawdę mówiąc, było mało prawdopodobne, by polskie MiGi zrobiły jakąś większą różnicę na polu walki… Niemniej jednak dostarczenie przez państwo NATO do Kijowa jakichkolwiek myśliwców stanowiło ważny symboliczny, choć niekoniecznie istotny pod względem operacyjnym, krok w kierunku bezpośredniego zaangażowania NATO w konflikt” – pisze Matthews.
Jak twierdzi, początkowo Waszyngton był nastawiony pozytywnie do polskiej propozycji, „ale dzień później, 8 marca, Pentagon nagle zmienił swoje stanowisko, uznając polską propozycję za <<nie do utrzymania>>”. Matthews twierdzi, że stało się tak częściowo na skutek „pilnej i poufnej inicjatywy z udziałem byłych przywódców europejskich i wyższych urzędników, ostatecznie popartej przez Chińczyków”.
Ponadto, najwyżsi rangą chińscy dowódcy wojskowi mieli kontaktować się ze swoimi rosyjskimi odpowiednikami, by w obliczu gróźb użycia broni jądrowej przez Rosję upewnić się, że w takim przypadku Moskwa będzie trzymać się swojej doktryny nuklearnej. Z kolei w ramach nieoficjalnych kontaktów, amerykańscy i chińscy wojskowi mieli uzgodnić, że jeśli Amerykanie zablokują przekazanie polskich MiG-29, to chińscy generałowie zapewnili, że zrobią co w ich mocy, by wpłynąć na Rosję i „rozbroić groźby nuklearne Putina na poziomie operacyjnym”.
„The Spectator” pisze też, że począwszy od września br., osobiste działania podejmowane przez szefa chińskiej dyplomacji, Wang Yi, względem Stanów Zjednoczonych i NATO „doprowadziło do rzadkich momentów publicznego porozumienia w sprawie Rosji”. Chodziło to głównie o deklarację Xi Jinpinga, prezydenta Chin, który przy okazji spotkania z prezydentem, USA wezwał świat do zapobieżenia kryzysowi nuklearnemu na kontynencie euroazjatyckim.
Według chińskiego źródła, dzięki dyplomacji Wanga, „NATO i Chiny skutecznie sprzymierzyły się, by nie eskalować konfliktu ukraińsko-rosyjskiego”. Sam szef MSZ Chin miał podczas serii spotkań z kierownictwem NATO obiecać, że Pekin będzie wywierał „znaczący wpływ na Moskwę”, by odwieźć Putina od pomysłu użycia broni atomowej. W zamian, NATO miało potwierdził, że nie będzie dostarczać na Ukrainę broni o znaczeniu strategicznym.
Źródło: Kresy.pl